Jest On ostatnim żyjącym w USA więźniem Katynia. Pisząc o uroczystościach, muszę jednak, choć na chwilę, nawiązać do ataków Jerzego Różalskiego w audycjach radiowych na pana Emila. Nie używając imienia i nazwiska, obrzuca 92 letniego Emila Kornackiego fałszywymi stwierdzeniami, przypisując Mu kolaborację z sowietami. Jedynym Różalskiego argumentem jest fakt, że Emil Kornacki, jeniec wojenny obozu Ostaszkowa przeżył, że znalazł się w grupie 395 więźniów Kozielska, Ostaszkowa i Starobielska, których z niejasnych do końca przyczyn NKWD postanowiło nie zabijać. Jednak redaktor Jerzy Różalski musi być doinformowany, skoro głośno podaje informacje na temat przyczyny zachowania przy życiu pana Kornackiego, więźnia Ostaszkowa. Później żołnierza biorącego udział w natarciu na Monte Cassino. Za walkę o wolność ppor. Kornacki zostaje odznaczony Virtuti Militarni i Krzyżem Walecznych. Czytaj więcej na str. 2.
Bezczelność Różalskiego zwala z nóg. Czyżby badacze historii Katynia coś pominęli?
Poniżej publikujemy słowa Emila Kornackiego:
CUDÓW NIE BYŁO!
Nie tylko nadprzyrodzonej interwencji. Nie było ucieczki. Był jedynie rozkaz Stalina. Z każdego obozu (Kozielsk, Ostaszków, Starobielsk) miała pozostać przy życiu pewna ilość ludzi, wyselekcjonowanych. Wszystkich tych ”wybrańców” przewieźli na krótko do obozu Pawliszcze Bor, następnie przetransportowano do obozu Griazowiec (okręg Vologda, 600 km. na północ od Moskwy). W ten sposób Rosjanie stworzyli obóz jeńców wojennych. Oczywiście nie po to, aby móc pokazać go światu, bo przecież oni wszyscy byli świadkami zbrodni katyńskiej. Cel stworzenia tej grupy był inny.
Było nas 440 (448?). Pokaźna cześć, to ludzie poniżej 24 lat. Wśród nas byli junacy, studenci, i podchorążowie. Ludzie młodzi, podatni na nowe koncepcje, nadający się do “prania mózgów”, do indoktrynacji. W założeniu Sowietów mieliśmy być w przyszłości przywódcami polskiego rządu i wojska, i w ogóle służyć do realizacji sowieckich planów.
Nie długo trzeba było czekać, właśnie z tego obozu wyłoniła się kilkunastoosobowa grupa z płk. Berlingiem na czele, deklarując współpracę. Później byli oni znani jako ludzie w Wilii, bo byli komfortowo usytuowani w pobliżu Moskwy. (źródło:www.videofact.com)