Skip to main content
ArchivesPolonia

Jak długo przetrwamy?

By July 15, 2022November 12th, 2022No Comments6 min read

Spacerkiem po kampusie w Orchard Lake, lipiec 2022 roku.

Jolanta Hałaczkiewicz

Wiele pytań nasuwa się, gdy analizujemy sytuację Polonijnych Zakładów Naukowych w Orchard Lake, a szczególnie Seminarium Świętych Cyryla i Metodego. Jak to się stało, że ośrodek wybudowany i utrzymywany przez ponad sto lat przez Polonię i Amerykanów polskiego pochodzenia nagle znalazł się pod zarządem, który nie ma nic wspólnego z polskością. Dlaczego seminarium ze 137- letnią tradycją ostentacyjnie zamykane jest przez regentów nie mających prawa tego robić? Jak rozliczy Polonię, a szczególnie polonijne organizacje, historia, za milczenie i brak zainteresowania? Czy to co ma miejsce w Orchard Lake nie jest świadectwem upadku polskiego ducha w Stanach Zjednoczonych?

Spróbujmy odpowiedzieć na te pytania, szczerze, bez przysłowiowego „owijania w bawełnę”. Historia Orchard Lake nie jest zbyt zawiła, chociaż może nam wydawać się skomplikowaną. Polscy emigranci, pod koniec dziewiętnastego wieku, stanowili prężną, bogatą i religijną grupę, która organizowała się i żyła wokół Kościoła. Świadczy o tym liczba polonijnych parafii. W okresie największego rozkwitu było ich ponad osiemset, a teraz jest zaledwie ponad dwieście. Część emigrantów, tak jak i obecnie, po latach pracy w Stanach Zjednoczonych powracała do stron ojczystych, a pozostali asymilowali się stając się częścią polsko – amerykańskiego społeczeństwa. Latami Seminarium w Orchard Lake bazowało na poparciu Polonii i przynależności do Archidiecezji w Detroit. Kiedy postanowiono tzw. uniezależnić cały ośrodek od zarządów biskupa (zresztą za jego zgodą), któremu pozostawiono tylko wybór rektora seminarium, i stworzyć zarząd zwany Radą Regentów, zaczął się upadek wpływów Polonii na to, co dzieje się w Orchard Lake. Ten proces przebiegał powoli. Bez szczegółowej historycznej analizy możemy stwierdzić, że nie przewidzieli obecnego rozwoju sytuacji polonijni księża zarządzający Zakładami Naukowymi. Pewnego dnia praktycznie zniknęli z kampusu i z Rady Regentów, a na ich miejsce przyszedł świecki zarząd, i do tego bez polskich korzeni. Taka jest obecna sytuacja w Orchard Lake.

Regenci zmieniali kilkakrotnie kodeks (bylaws), na bazie którego zarządzają, dopuszczając się czynów, które kiedyś byłyby niezgodne z duchem i celami tego ośrodka. Zasłaniają się brakiem zainteresowania Polonii, ale gdy tylko któryś z nas chce zostać członkiem Rady Regentów, to szybko przyjmują na wolne miejsce swoich znajomych, a nawet trenerów sportowych ze szkoły średniej, ale nie Polaków. Krótko mówiąc, przejęli „pod swoją opiekę” polonijną własność zachowując status organizacji religijnej i niedochodowej i utrzymując pozory polskości na kampusie bezkarnie robią co chcą. W takich to okolicznościach, pod płaszczykiem braku powołań i pieniędzy, podjęli decyzję zamknięcia naszego Seminarium. Czy jest wielu chętnych do wstąpienia do seminarium? Nie, ale już niejednokrotnie tak było. Jest plan odnowy tej placówki, który uwzględnia zaistniały problem i jest kandydat na rektora chętny do podjęcia tej pracy, ale nie ma dobrej woli ze strony regentów.

Pieniądze? Są i zawsze były. Polonia wspierała, ciągle wspiera i co najgorsze, będzie wspierać w swojej religijnej naiwności nieistniejące seminarium jeszcze latami. A to dlatego, że Polonijne Zakłady Naukowe, czyli Orchard Lake Schools, mają jedno konto, na które wpływają wszystkie datki. Oczywiście możemy zawierzyć dyrekcji, że rozdzielane są zgodnie z życzeniem ofiarodawców, ale tego nikt nie może sprawdzić. Na wielokrotne prośby jednej z grup zainteresowanych losem seminarium, udostępnienia rozliczeń finansowych, dyrekcja odpowiedziała, że nie muszą, jako prywatna korporacja, im cokolwiek ujawniać. Ponieważ stanowią organizacją kościelną, niedostępne są dla zwykłego śmiertelnika ich rozliczenia podatkowe. Oczywiście, możemy im zaufać, tak jak do tej pory Polonia to robiła, ale czy mamy ku temu słuszne powody? Wszystko ma swoje granice, nawet naiwność. Kiedyś musi odezwać się zdrowy rozsądek. My finansujemy, a oni zamykają naszą starą instytucję, świadectwo polskości i naszego wkładu w kulturę i chrześcijańską religię w Stanach Zjednoczonych.

Tu rodzi się następne pytanie. Bolesne. Gdzie są polonijne organizacje? Sytuacja w Polonijnych Zakładach Naukowych nie jest tylko sprawą lokalną. Czy jesteśmy już tak bardzo naiwni, że nie boimy się o Amerykańską Częstochowę w Pensylwanii czy Centrum Panna Maria w Teksasie? Czy upadliśmy tak nisko, że nie mamy już prężnej i wpływowej organizacji o zasięgu ogólnokrajowym, która przyłączyłaby się do walki o Orchard Lake? Gdzie jest Kongres Polonii Amerykańskiej, Związek Narodowy Polski, weterani, polonijne duchowieństwo, PAPA (Polish American Priests Association)? Gdzie są nasi liderzy? Czy straciliśmy już swoje korzenie? Jest nas około 10 milionów, a tak niewielu z nas gotowych jest upomnieć się o naszą własność. Co kiedyś powiedzą o nas nasi potomkowie? Że milcząc daliśmy sobie odebrać tę przysłowiową ojcowiznę! Każde pokolenie ma swoje przeznaczenie i obowiązki. Nasi przodkowie walczyli i ginęli za Polskę, za wolność Stanów Zjednoczonych. My, polska grupa etniczna, jesteśmy w tej szczęśliwej sytuacji, że mamy obowiązek utrzymać tylko to, co nam przekazano i zachować dla przyszłych pokoleń. Czy się z tego wywiążemy? Na dzień dzisiejszy, nie jestem tego taka pewna.

Może konsumpcyjne podejście do życia zabija naszą narodową tożsamość? Pogoń za dolarem wydaje się być ważniejsza niż rodzina i pochodzenie. Obawiam się, że nie potrafimy pokierować naszą przyszłością, bo staje się ona dla nam obojętna. Mobilizujemy się na wybory w Polsce a przegrywamy wszystko w Stanach. Nie jesteśmy tu obecni jako grupa narodowościowa i to w kraju, który dał nam na ku temu szanse, gdzie możemy jeszcze wychowywać dzieci i gdzie planujemy dotrwać do końca naszych dni. Nie mamy dla siebie szacunku i respektu, dla własnej historii i dla dorobku odziedziczonego po przodkach. Milczymy, gdy nas bezkarnie i bezwstydnie ograbiają. Ciekawe jak długo przetrwamy?

Wracając do bolesnego problemu seminarium, sądzę, że jest jeszcze jedna nadzieja. Zgodnie z prawem, Rada Regentów nie może dokonać legalnego zamknięcia tej ważnej dla nad instytucji. Leży to w gestii arcybiskupa Detroit. Na dzień dzisiejszy, arcybiskup A. Vigneron jeszcze się nie wypowiedział. Polskie Lobby gorąco apeluje do pisania w tej sprawie do Archidiecezji Detroit. Wzór takiego listu można znaleźć na Facebooku, na stronie Polskie Lobby. Rada Regentów może założyć kłódki na drzwiach naszych budynków, ale nie może według prawa kościelnego, zlikwidować seminarium.

Pewnie wielu z nas pamięta Sienkiewiczowskiego pana Michała Wołodyjowskiego i naukę przekazaną mu przez ojca. Warto nam wszystkim przypomnieć ostrzeżenie jakie Wołodyjowski dostał od swojego rodzica: „Dał ci Bóg mizerną postać, jeśli ludzie nie będą się ciebie bali – będą się z ciebie śmiali”. Jeśli sami nie zjednoczymy się i pozwolimy na to co dzieje się w Orchard Lake, to pewnego dnia stracimy wszystko, nawet swoją tożsamość.

Pierwotnie artykuł został opublikowany w „Gwieździe Polarnej”, 2 lipca 2022 roku.