Janusz Wróbel
W związku ze śmiercią papieża Franciszka chciałbym przypomnieć tekst napisany w trakcie Jego pobytu a Polsce, w lipcu 2016 roku, podczas dni młodzieży. Była to jedyna wizyta tego papieża w Polsce.
Jednym z wiodących tematów mojego Poradnika psychologicznego jest szczęście – jego składniki, okoliczności sprzyjające jego rodzeniu i rozkwitaniu, i drogi do jego osiągnięcia. Nic dziwnego, że jestem wyczulony na wszelkiego rodzaju przekazy, które ubogacają moją wiedzę o nim, jak też i jego rozumienie. Śledząc wizytę papieża Franciszka w Polsce, wsłuchując się w jego przepełnione miłosierdziem, miłością i mądrością homilie, zdałem sobie sprawę, że dostarczają słuchaczom klarownych wskazówek na to, jak uczynić życie szczęśliwszym. Pozwolę więc sobie podzielić się z Czytelnikami moją interpretacją słów Ojca Świętego, rozumianych pod kątem nici przewodniej tych artykułów, czyli pytania: jak żyć, by czas dany nam tutaj stał się w głównej mierze źródłem satysfakcji, a nie frustracji. Sugestie papieża przedstawię w porządku chronologicznym, począwszy od uroczystości na Wawelu, nie pomijając, jednakże mniej oficjalnych wystąpień, w tym przekazów papieskich z okna na Franciszkańskiej.
Mieć tożsamość
Wśród zawiłych i nieprzewidywalnych dróg życiowych jedno jest pewne, a mianowicie to, że nieustannie będziemy musieli dokonywać wyborów. Tym trudniej będzie sobie z nimi radzić, im mniej świadomi będziemy swych wartości, przekonań i wierzeń; tym łatwiej, gdy będziemy mogli odwołać się do busoli, na którą się składają. Zrozumienie tego, skąd przychodzimy, co nas ukształtowało, z czym się identyfikujemy, daje nam korzenie. Bez nich trudno jest wznieść się bezpiecznie, by sięgnąć po nowe horyzonty, a może nawet przyprawić sobie skrzydła i poszybować, by odkryć nowe światy. Dzięki poczuciu identyfikacji etnicznej, religijnej i kulturowej, nie grozi nam zagubienie się w nieogarniętym bazarze idei, pokus i zgubnych fantomów. Skoro wiemy skąd jesteśmy, wiemy, dokąd wrócić.
Wybaczyć
Papież wymienił dwa typy pamięci: dobrą (pozytywną) i złą (negatywną). Ta ostatnia karmi się wspomnieniami krzywd, uraz i niesprawiedliwości. Najczęściej skupia się na złu, zwłaszcza, jak podkreślił Franciszek, popełnionym przez innych. Nic dziwnego, że prześladuje nas myśl o zemście, odrzuceniu i pogardzie. Wypełnia nas zacietrzewienie, gniew i gorycz, które zniewalają i kładą cień na tym, co mogłoby być źródłem szczęścia. Ktoś powiedział, że jedna minuta złości pozbawia nas sześćdziesięciu sekund radości. Z kolei pamięć dobra ma moc wyzwalającą, bowiem dzięki niej wznosimy się ponad bagaż wspomnień, będący na postronku rozpaczy. By wybaczyć, trzeba podjąć prawdziwy wysiłek dojrzenia dobra w innym, a czasem jest ono dobrze skrywane.
Cieszyć się ze swoich osiągnięć
Świadomość przebytej drogi i radość z powodu osiągniętych celów dają siłę i pokój wewnętrzny, aby sprostać wyzwaniom chwili obecnej.
Jakże czasami trudno obdarzyć samych siebie uznaniem za pokonanie trudności, owocny wysiłek, dobrze wykonaną pracę. Piętrzymy przed sobą wymagania, podnosimy wyżej poprzeczkę, ulegamy zwątpieniu, czy w istocie dokonaliśmy czegoś znaczącego. A skoro jesteśmy tak wymagający wobec siebie, trudno nam przychodzi uznać i osiągnięcia drugiego i wówczas albo minimalizujemy je, albo zazdrościmy. Nic dziwnego, że tak rzadko usłyszeć można słowa szczerego uznania od bliźnich. Zacznijmy więc od siebie, próbując dostrzec i docenić swoje dokonania. Będzie nam z sobą lepiej i, jak Franciszek podkreślił w cytowanym zdaniu, nabierzemy sił do tego, by skutecznie zmierzyć się z nowymi zadaniami.
Oswoić śmierć
Na nic zda się udawanie, że śmierci nie ma. Biorąc pod uwagę, że umierają ludzie w różnym wieku, począwszy od noworodków, trzeba powiedzieć, że właściwie każdy przeżyty dzień jest zwycięską z nią bitwą. To jednak, kto wygra wojnę, jest z góry przesądzane. Maciej Szymon Cieśla miał 22 lata, gdy zmarł na początku lipca i nie doczekał przejazdu tramwajem z papieżem na błonia. Bolejemy nad tym i w wymiarze ziemskim fakt ten zsyła głęboki smutek szczególnie na tych, którym zmarły był znany i bliski. Innego wymiaru nie znamy, ale jeśli wierzymy, to wiemy, że taki istnieje. Zatem, prowadząc życie w wierze w Chrystusa, nie zmierzamy ku śmierci, tylko do spotkania z nim; do szczęścia, jakiego pojąć tutaj nie jesteśmy w stanie. A z tej perspektywy, możemy się i cieszyć, wiedząc, że Maciej jest już w najlepszych z możliwych rąk. Czyż warto zatem zamartwiać się tym, że którego dnia stąd odejdziemy?
Wystrzegać się pychy i być dla innych w sposób bliski i konkretny
(…) Pan nie utrzymuje dystansów, ale jest bliski i konkretny, jest między nami i troszczy się o nas, nie decydując za nas i nie zajmując się kwestiami władzy. Woli On bowiem pozwolić się ogarnąć przez to, co jest małe, w przeciwieństwie do człowieka, który dąży, by posiadać wciąż coś większego. Pragnienie władzy, wielkości i sławy jest rzeczą tragicznie ludzką i jest wielką pokusą, która stara się wkraść wszędzie; dawać siebie innym, eliminując dystanse, pozostając w małości i konkretnie wypełniając codzienność – to subtelnie Boskie.
Dziwne to słowa dla nas, zagonionych za zapewnieniem sobie godziwego bytu, środków na opłacenie rachunków, studiów dzieci i zagwarantowanie sobie materialnie jako takiej starości; dla nas, wypełniających bilet na loterię, bo wygrać będzie można 500 milionów; dla nas, czytających z wypiekami na twarzy o ugodzie rozwodowej znanej aktorki, opiewającej na 250 milionów; dla nas, którym marzą się sportowe kabriolety… Dziwny to Człowiek, który mówiąc o marzeniach o wielkości, sławie i władzy, umieszcza je w kontekście „tragicznie ludzkim”, przeciwstawiając im małość, bliskość i konkretność boską. Cóż, daleko nam do subtelności Pana, ale otrzymujemy wskazówkę, by zamiast tracić czas (a więc i życie), na zajmowanie się fantomami, iluzją i ułudą, dostrzec piękno i szczęście, tkwiące w codzienności i zanurzonych w niej kochanych przez nas ludzi, którym okazać możemy konkretną bliskość przez użyteczne czynności – zajęcie się wnukami, podlanie kwiatków, ugotowanie smacznej zupy…
Nie poddawać się przed bitwą
Żyjemy w świecie, który czasami, a ostatnio znów coraz częściej, przeraża okrucieństwem, bezdusznością, nieokiełznaną głupotą. Ogarnia nas zrozumiała niemoc – poczucie bezsilności i bezradności – przecież nie jesteśmy w stanie ani zapobiec, ani przeszkodzić aktom terroru, wyzysku, czy okrucieństwom wojen. Przed ucieczką w rozpacz przestrzega nas Franciszek. To nieprawda, mówi nam, że świata nie da się zmienić – czyż młodzi ze 180 krajów, nie udowodnili swą obecnością w Krakowie, że jest w tym świecie miejsce na radosne wyrażenie wiary, nadziei i miłości? Nie wolno poddawać się podszeptom desperacji, naszą Ziemię możemy zmieniać nieustannie, w swoim osobistym wymiarze, przez usiłowanie stania się lepszym, ale także w społecznym, przez czynne wspomaganie dobrych spraw.
Zachować młodość ducha
Warto pozwolić zainspirować się uwagą niemłodego już duszpasterza, który sporo widział i niejednego doświadczył:
Nie ma nic piękniejszego niż podziwianie pragnień, zaangażowania, pasji i energii, z jaką wielu młodych ludzi przeżywa swoje życie. To jest piękne.
Czasami słyszymy jednak o ludziach, także młodych, którzy umarli za życia. O osobach tak zgorzkniałych, cynicznych lub zrezygnowanych, że opuściła ich już chęć do podejmowania prób zmiany czegokolwiek w ich życiu. Z gorzką ironią mówi o nich papież, że są nie tylko znudzeni, ale także i nudni, czego nie można powiedzieć o nich samym: mimo zaawansowanego wieku jest zaraźliwie młody swoją pasją do kontynuowania misji Jezusa na ziemi. Patrząc na Jego niestrudzoną posługę, zadajmy sobie parę pytań: Czy mam marzenia, plany, ważne sprawy do spełnienia? Czy ciągle chce mi się cieszyć pięknem natury, budzić w sobie spontaniczność, podejmować ryzyko? Czy świadomość mojej daty urodzenia nie przesłoniła mi już radości istnienia?
Dojrzeć w krzyżu nadzieję
Bywają w życiu momenty, gdy czujemy się przywaleni cierpieniem, które niesiemy. Czasami to cierpienie sprowadzamy sami na siebie, upadając albo dobrowolnie, albo za sprawą uzależnienia. Podnosimy się, i bywa, że upadamy ponownie. Franciszek przypomina, że nie ma limitu na upadki i wznoszenie się z nich. „Znów ci się nie udało?” – pytał dramaturg Samuel Beckett – „Następnym razem niech ci się nie uda lepiej” – dodawał. Gdy widzimy tylko krzyż, skupiamy się na Teraz, zapominając o Potem, czyli o zmartwychwstaniu i zbawieniu. Niech więc zwycięstwo Chrystusa nad śmiercią doda nam odwagi i poczucia sensu w świecie, który wydaje się go czasem nie mieć. Przykładem może być to, co przytrafiło się w klinice „Budzik”. Ostatnio, japoński lekarz, Isao Morita, dokonał tam operacji wszczepienia stymulatora, mającego pobudzić pień mózgu Oli Błaszczyk, pozostającej od szesnastu lat w śpiączce. Po zabiegu zaczęła okazywać oznaki kontaktu ze światem.
Nie mylić komfortu ze szczęściem
Gdy wybieramy wygodę, myląc szczęście z konsumpcją, wówczas cena, którą płacimy, jest bardzo i to bardzo wysoka: tracimy wolność –
stwierdził papież podczas mszy w Brzegach. Jeden z bardzo przenikliwych myślicieli dwudziestego wieku, psychiatra i filozof, Erich Fromm, napisał książkę zatytułowaną Mieć czy być? ostrzegając przed zgubnym skupieniu się na posiadaniu – a nie chodzi tu tylko o mamonę czy dobra materialne, ale też i o chwałę, zaszczyty, czy władzę nad innym człowiekiem. Nic dziwnego, że jego najsłynniejsza praca o dobrowolnym zniewoleniu narodu niemieckiego w latach trzydziestych ubiegłego wieku, nosi tytuł Ucieczka od wolności. By zilustrować wskazywaną zależność (pogoń za wygodą i luksusem usidla nas w pułapce), posłużę się trywialnym przykładem, typowym dla niektórych młodych ludzi. Podążając za marzeniem posiadania sportowego wozu, który ma dać im rzekomą wolność, zaciągają sporą pożyczkę na jego zakup, nie bacząc na to, że ich na niego po prostu nie stać. By sprostać finansowym zobowiązaniom, do których dokłada się wysokie ubezpieczenie, tyrają po godzinach, nie mają na nic czasu, ale mają za to kłopot ze snem, bo martwią się o to, czy będą mieć na następną spłatę.
Zostawić po sobie ślad
Franciszek potrafił poruszyć wyobraźnię swych słuchaczy, posługując się zrozumiałymi i nośnymi symbolami. Jednym z nich była kanapa, której przeciwstawił wyczynowe buty. Życie kanapowe, to oddanie się inercji, pogrążenie w obojętności, czy wręcz w tchórzostwie. Nałożenie sportowego obuwia sprzyja życiu czynnemu, stwarza szansę na odkrycie nieznanego i zachęca do kontaktu z naturą i bliźnim. By zmieniać świat, trzeba do niego wyjść, opuścić egoizm, który pozbawiony jest radości, i pochylić się nad słabszym.
Motywem naczelnym wszystkich posłań ojca świętego było miłosierdzie wobec innych i siebie, i jego realizacja czynem, słowem i modlitwą. Ono jest klamrą spinającą wszystkie wymienione tutaj wskazania, które można by podsumować tymi oto słowami papieża Franciszka:
Szczęście rodzi się i rozkwita w miłosierdziu.