Przeglądam listę patronów roku 2017, wybranych uchwałami Sejmu i Senatu. Jest wśród nich dr Władysław Biegański (1857–1917), był lekarzem, naukowcem, filozofem i etykiem; i w każdej z tych dziedzin wybitnie się wyróżniał. Zajmował się niemal wszystkimi dziedzinami medycyny, ale kochal też pracę literacką. Dziełem, które nic nie straciło na swojej aktualności, jest zbiór zatytułowany: „Myśli i aforyzmy o etyce lekarskiej” (1889). Tam zapisał myśli, które wiele mówią o jego filozofii, m.in. tę: „Jest to złota zasada w życiu – wymagać mało od świata, a dużo od siebie. Gdyby o tej zasadzie ludzie więcej pamiętali, mniej byłoby rozczarowań i złamanych egzystencji”.
Są też inni wielcy Polacy, wybrani przez naszych parlamentarzystów na pierwszoplanowe postacie roku 2017: gen. Józef Haller, Tadeusz Kościuszko, Władysław Raczkiewicz, Joseph Konrad-Korzeniowski, Józef Piłsudski, brat Albert Chmielowski oraz błogosławiony Honorat Koźmiński. Parlamentarzyści tworząc listę patronów roku, postanowili też odwołać się do wydarzeń związanych z Wisłą najdłuższą rzeką w Polsce (550 lat temu, w wyniku postanowień II pokoju toruńskiego Polska odzyskała panowanie nad całym biegiem żeglownej Wisły) oraz koronacją Obrazu Matki Bożej Częstochowskiej, Królowej Korony Polskiej.
Historycznie – koronacja jasnogórskiego wizerunku Matki Bożej papieskimi koronami odbyła się na Jasnej Górze 8 września 1717 roku. Było to pierwsze tego typu wydarzenie na świecie, poza Rzymem. Zgromadziło około 200 tysięcy pielgrzymów, co na owe czasy było ogromną rzeszą ludzi.
Główne obchody 300-lecia koronacji jasnogórskiego wizerunku papieskimi koronami odbywały się na Jasnej Górze, 26 sierpnia, w przypadajacą na ten dzień uroczystość Matki Bożej Częstochowskiej.
Mszy św. dziękczynnej (Sumie Pontyfikalnej) przewodniczył nuncjusz apostolski w Polsce abp Salvatore Pennacchio. Homilię wygłosił prymas Polski abp Wojciech Polak.
Obecni byli przedstawiciele najwyższych władz państwowych, wśród nich prezydent Andrzej Duda z małżonką, premier Beata Szydło, marszałkowie Sejmu i Senatu.
Prymas Wojciech Polak mówił w homilii o potrzebie uwrażliwienia na dobro wspólne, mówił, że nikt nie ma prawa do zawłaszczania przestrzeni publicznej tylko i wyłącznie dla siebie, wykluczając z niej innych. Apelował o poszanowanie porządku i ładu społecznego, ładu konstytucyjnego, który jest gwarantem naszego bycia razem i współistnienia. Mówił o potrzebie przemiany w naszym życiu osobistym, rodzinnym i społecznym.
– Mamy w prawdziwym i szczerym dialogu szukać rozwiązań, które nie byłyby kierowane przeciw komukolwiek, ale w trwały i zrozumiały sposób reformowały instytucje służące ludzkiemu dobru i sprawiedliwości – apelował prymas.
Przypomniał wezwania św. Jana Pawła II, do budowania wspólnego domu dla całej Europy, opartego na solidarnej miłości społecznej, na pragnieniu zrozumienia siebie nawzajem.
Nie ma możliwości przedstawienia tu całej homilii, przytoczę jedynie fragmenty, które – jak mi się wydaje, są w pewnym sensie podsumowaniem całego przesłania.
Abp Wojciech Polak wyraził pragnienie, „by ten jasnogórski jubileusz był dla nas wszystkich czasem duchowej, wewnętrznej przemiany i odnowy, kształtowania i przeżywania naszego codziennego życia w duchu Ewangelii”.
Nawiązując do Ewangelii o weselu w Kanie Galilejskiej i słów Maryi zróbcie wszystko, cokolwiek wam powie, mówił: „I choć to prawda, że cud przemiany dokonuje się za sprawą Jezusa, jednakże do dokonania tego znaku chce się On posłużyć ludzką pomocą. Sam wskazuje zatem na to, jak bardzo potrzebne jest ludzkie zaangażowanie, jak bardzo jest potrzebne zaangażowanie uczniów, ich odpowiedź wiary, ufności i miłości”. Podkreślił, że Polacy potrafią być ludźmi Kany Galilejskiej: „Tak wielu ruszyło na pomoc podczas ostatniej nawałnicy, która przeszła przez część naszej Ojczyzny, swoim siostrom i braciom, nie pytając o poglądy, o wyznanie czy o swój zysk. Polacy zdali egzamin z miłości, z wrażliwości, ale także z jedności”.
Na zakończenie abp Wojciech Polak powiedział: „Prosimy więc jeszcze raz, powtarzając słowa jubileuszowej modlitwy, aby jubileusz 300-lecia koronacji odnowił w każdej i w każdym z nas cześć i ufność wobec Boga i sprawił, że i nasze życie osobiste i społeczne, przemienione życie, będzie żywym diamentem w nowej koronie Maryi”.
Potem, nastąpiły już zwyczajne dni, okraszone polską społeczno-polityczną rzeczywistością. Zbliżała się data 31 sierpnia. Dzień Solidarności i Wolności – ustanowiony świętem państwowym przez Sejm RP w dniu 27 lipca 2005, w celu upamiętnienia historycznego zrywu Polaków do wolności i niepodległości z 1980 roku, który zapoczątkował proces upadku komunizmu i wyzwolenia narodów Europy Środkowej i Wschodniej.
Punktem kulminacyjnym Sierpnia 1980 było podpisanie czterech porozumień zawartych przez rząd PRL z komitetami strajkowymi. Były to, kolejno:
– porozumienie w Szczecinie – 30 sierpnia 1980, sygnowane przez Mariana Jurczyka (z ramienia rządu przez Kazimierza Barcikowskiego)
– porozumienie w Gdańsku – 31 sierpnia 1980, sygnowane przez Lecha Wałęsę – w sali BHP Stoczni Gdańskiej im. Lenina, słynnym wielkim długopisem (z ramienia rządu przez Mieczysława Jagielskiego)
– porozumienie w Jastrzębiu-Zdroju – 3 września 1980, sygnowane przez Jarosława Sienkiewicza (z ramienia rządu przez Aleksandra Kopcia)
– porozumienie w Hucie Katowice (Dąbrowa Górnicza) – 11 września 1980, sygnowane przez Zbigniewa Kupisiewicza (z ramienia rządu przez Franciszka Kaima)
Żadna historia pisana na nowo, tego nie zmieni; dopóki żyją świadkowie.
Podpisanie porozumienia w Gdańsku – 31 sierpnia – przyjmuje się za symboliczną datę. Po raz pierwszy jako święto, dzień ten obchodzony był w 25 rocznicę porozumień sierpniowych. Główne uroczystości odbyły się w Gdańsku.
Jak Polacy świętowali tę datę w tym roku, donosiły gazety – różne. To dobrze, że wciąż jeszcze są różne…
„Prasa musi mieć swobodę mówienia wszystkiego,
by niektórzy ludzie nie mieli swobody robienia wszystkiego” – twierdził Louis Terrenoire (1908-1992), francuski dziennikarz i polityk.
Coraz częściej zastanawiam się, czy nie byłoby lepiej dla wszystkich, aby obecnie istniejący Związek Zawodowy Solidarność, nie mający nic wspólnego, poza genezą, z pierwszą „Solidarnością” – przyjął własne logo, rezygnując ze znaku należącego do NSZZ „Solidarność”, który wyrażał bunt ludzi przeciw PRL, i jest jednym z najbardziej znanych symboli na świecie. Ten pierwszy, z duchem pierwszej „Solidarności” pozostałby znakiem chronionym ustawą, podobnie jak Znak Polski Walczącej.
Ale to chyba tylko marzenie o szlachetności, spokoju i pokoju, dziękowaniu za wolność bez awantur.
A przy okazji – kto może niech odszuka stronę Stowarzyszenia Sieć Solidarności. Jest to koleżeńska inicjatywa skupiającą ludzi, dla których drogie są ideały ruchu „Solidarność”. Brzmi optymistycznie.
Halina Massalska