Halina Massalska
Aktualny temat – obrona dobrego imienia Polski. Trzeba powoływać specjalne organizacje, instytucje, jednych bronić, na drugich napadać.
Kilka dni temu przeczytałam artykuł na blogu Waldemara Binieckiego (USA), współautorką jest Agnieszka Wolska (Niemcy) – Czy rząd RP w końcu dogada się z Polonią w kwestii obrony dobrego imienia Polski?(http://waldekbiniecki.blogspot.com/)
Już początek mnie zadziwił; to co oburza autorów, mnie zastanawia – czy „obrona dobrego imienia Polski” wymaga dzielenia Polaków na dobrych i złych? Bo jakże inaczej rozumieć autorów, którzy piszą:
Dochodzi już do takiej schizofrenii, że Polacy, którzy nie otrzymują żadnych finansów z Warszawy, spontanicznie organizują wsparcia dla premiera Morawieckiego i polityki polskiego rządu, a ci którzy od lat doją polskiego podatnika, pod płaszczykiem aktywnej polonijnej aktywności, honorują nagrodami Panów Tusków i Owsiaków.
Czy rzeczywiście z Warszawy nie widać tej patologii i pilnej potrzeby ewaluacji systemu, który generuje tego rodzaju sytuacje.
(-) Niestety, w antypolonizm od lat wpisują się także niektóre tzw. polonijne media, otrzymujące granty z polskiego Senatu oraz niektóre polskie instytucje funkcjonujące za pieniądze polskiego podatnika. Istotne jest to, aby pieniądze polskiego narodu służyły obronie dobrego imienia Polski, a nie wspierały antypolonizm!!!
Nie rozumiem o co chodzi autorom, co rozumieją pod pojęciem antypolonizmu, czy obrona dobrego imienia Polski polega na bezmyślnym podporządkowaniu się „dobrej zmianie”? A co będzie jak ta zmiana zmieni się na inną dobrą zmianę? Jeśli nie wiadomo o co chodzi, to chyba chodzi, mówiąc delikatnie o kasę. Od polskiego podatnika?
Polityka historyczna (upraszczając pojęcie) rozstrzyga – jakie będą budowane pomniki i muzea, nadawane nazwy ulic i placów, powoływane do życia instytucje służące pamięci historycznej wspólnoty, a także wspierane przez państwo i samorządy badania naukowe oraz działania kulturalne i edukacyjno-wychowawcze. Decyduje też o nazwiskach patronów (które znajdą się w nazwach placówek oświatowych i innych instytucjach publicznych) oraz o osobach, które zostaną odznaczone orderami i medalami.
Odnosząc się do wyżej wspomnianego artykułu, autorzy piszą: Istotne jest więc jak najszybsze nakreślenie jednoznacznego i proaktywnego kierunku współpracy, wskazanie skutecznych narzędzi do realizacji polityki historycznej oraz dobór efektywnych polityków w Warszawie i równie efektywnych działaczy polonijnych w państwach mających strategiczne dla Polski znaczenie. Czas na zerwanie z polityką „miernych, ale wiernych” i unikaniem odpowiedzialności za podejmowane decyzje.
W tym miejscu przypomnę ostrzeżenie George’a Orwella przed polityką historyczną autorytaryzmów, pochodzące z powieści „1984” – Kto rządzi historią, w tego rękach jest przyszłość; kto rządzi teraźniejszością, w tego rękach jest przeszłość.
Nie mam zamiaru polemizować z autorami, ale powiem, że po przeczytaniu całości czuję się trochę nieswojo przed wyrażeniem własnego zdania, chociaż w temacie – tylko konie. No, może nie tylko, bo one pojadą, gdzie im każą, ale po równo mi żal i koni i ludzi, którzy nie chcieli przeniesienia aukcji Pride of Poland z Janowa Podlaskiego do Warszawy; już nie pracują, w tym prezes stadniny.
„Zastępca Dyrektora Generalnego KOWR (od red: Krajowy Ośrodek Wsparcia Rolnictwa) w Pionie Nadzoru nad Spółkami podziękował prof. Sławomirowi Pietrzakowi za dotychczasową współpracę i życzył mu sukcesów w dalszej pracy zawodowej” – czytamy w komunikacie zamieszczonym na stronie ośrodka. Przyczyn odwołania nie podano. Bo i po co?
Stadnina koni arabskich w Janowie Podlaskim u ubiegłym roku obchodziła 200 lecie istnienia, w tym roku straci pokaz koni arabskich. Narodowy czempionat od 40 lat towarzyszył stadninie koni w Janowie Podlaskim. Mieszkańcy uważają za karygodne przeniesienie tej imprezy do Warszawy, przecież pod te wydarzenia towarzyszące janowskiej stadninie budowali obiekty, pensjonaty, nie tak dawno powstał przepiękny zamek. Oburzenia nie kryje też starosta Mariusz Filipiuk, ale to zda się na nic, władza nie lubi sprzeciwu, a ta szczególnie ciężko to znosi.
Konie mają „godnie” uczcić 100-lecie odzyskania niepodległości przez Polskę,w dniach 10-12 sierpnia, na Torze Wyścigów Konnych na Służewcu w Warszawie! Prace związane z organizacją pokazu już trwają. Nie pierwsze to i pewnie nie ostatnie polecenie władzy, bez racji „suwerena”…
Słucham Młynarskiego; właśnie leci ballada o dwóch koniach. Znacie? Oto fragment:
„Ech, ubawi Was ogromnie /W parę chwil balladka ta: /Raz w zaprzęgu szły dwa konie /Szły w zaprzęgu konie dwa. /Pierwszy był to koń posłuszny /Który w galop, cwał czy trucht /Pięknie ruszał, grzecznie ruszał /Na najmniejszy bata ruch /Za to drugi koń był hardy /Nieposłuszny, pędziwiatr /W biegu szybki, w pysku twardy /Furda lejce, furda bat! /Zaś gdy chodzi o woźnicę /Co na koźle z batem tkwił /Bardzo on to kierownicze /Stanowisko lubił był. /Ten woźnica dnia każdego /Myślał, mrużąc ślepia złe: /Skarcę konia niegrzecznego /Gotów jeszcze kopnąć mnie!/…
I tak dalej…, przeczytajcie, posłuchajcie, warto. A znacie piosenkę o Dratewce, szewcu co kiedyś walczył ze smokiem, a teraz – /Dratewka wbija w sufit wzrok i myśli, gryząc palce:/
“Oj, przydałby się nowy smok, znów bym się sprawdził w walce…” /Lecz zamiast smoka, proszę najzacniejszych pań i panów /Szewca Dratewkę, mróz czy maj, otacza tłum baranów. /I pochylając łby ponure, barany ryczą chórem: /”Łby nasze twarde jak taran, w nich jedna myśl, bądźmy szczerzy: /Toć smoka zmógł nasz przodek – baran! I nam się za to należy! /Ten weź, Dratewko, kierunek, bo chcemy lubić swych władców, /Zapewnisz nam wikt, o-pierunek, i `z nasz’ wybierzesz doradców!” /Serce Dratewki stuk, puk, twarz do baranów się szczerzy; /”Mam u nich dług, wdzięczności dług! myśli – i prawie w to wierzy… /A morał świeci z wysoka: ten świat jest źle pomyślany: /Poczciwy szewc zwyciężył smoka, a korzystają barany/.
W teatrze Ateneum trwa właśnie tygodniowy festiwal „Młynarski w Ateneum – Konfrontacje”. Nie ma na kulturalnej mapie Polski, miejsca bardziej stosownego do fetowania twórczości Młynarskiego niż Ateneum. Pierwsza rocznica śmierci artysty (urodził się 26 marca 1941, zmarł 15 marca 2017) i 90-lecie istnienia Teatru o wielkiej tradycji muzycznej.
W programie festiwalu – opracowanym przez nich samych – występują (w dniach od 16 do 23 marca) najwybitniejsi aktorzy, muzycy i przyjaciele Wojciecha Młynarskiego.
Autor apelu: „Róbmy swoje”, pokazał, że wierność przekonaniom jest w życiu każdego człowieka o wiele ważniejsza niż ustępstwa na rzecz akurat obowiązujących, jednie słusznych tendencji.
„Transformacja kraju niczego nie musiała zmieniać w postawie samego Młynarskiego. Jego twórczość – jak każdego prawdziwego artysty – wynikała z niezgody na obyczaje świata, w którym przyszło mu żyć. Jako jeden z niewielu piszących w czasach PRL-u nie musiał się tłumaczyć ze swoich ideowych opcji”.