Halina Massalska
Kolejny raz zapraszam moich Czytelników do Kielc, i to nie z sentymentu do tego miasta, ale z powodu ważnego wydarzenia – 70 rocznicy pogromu kieleckiego. Obchody rocznicowe zaszczycił swoją obecnością 4 lipca, prezydent Polski Andrzej Duda, któremu towarzyszył Piotr Gliński – wicepremier, minister Kultury i Dziedzictwa Narodowego.
Kronikarskim zwyczajem odnotuję miejsca, które prezydent odwiedził. Po wylądowałniu na lotnisku w podkieleckim Masłowie, kolumna przejechała na cmentarz żydowski na Pakoszu. Nad grobami pomordowanych Żydów prezydent A. Duda modlił się wraz z naczelnym rabinem Polski – Michaelem Schudrichem. Następnie spotkał się z uczestnikami rocznicowych obchodów przed kamienicą na ulicy Planty 7 (miejsce pogromu), gdzie wygłosił przemówienie. Prezydent zwiedził też wystawę:„Wspomnijcie na minione dni” zorganizowaną w siedzibie Stowarzyszenia im. Jana Karskiego przy ul. Planty 7, którą prezentował Bogdan Białek, prezes Stowarzyszenia, autor i kurator wystawy.
Prezydent Duda w swoim przemówieniu zapewniał, że „Polska jest państwem wolności, wzajemnego szacunku, dobrego współżycia wszystkich obywateli niezależnie od narodowości, wyznania, języka”. Odnosząc się do wydarzeń sprzed 70 lat, podkreślił, że ta tragedia ma dwa wymiary: państwowy i społeczny. – „To władze państwa komunistycznego: wojsko, milicja, Urząd Bezpieczeństwa zachowały się tamtego dnia w zdumiewający, a często bestialski sposób. (…) Wojsko i milicja zamiast pomóc i chronić polskich obywateli, zaatakowały, a potem pozostawiły sprawę i nie reagowały. To także problem społeczny, dlatego, że atakowali też ludzie. I pozostawiam ocenie historyków i socjologów, jak to się stało, dlaczego ludzie zareagowali w taki, a nie inny sposób. Nie ma żadnego usprawiedliwienia dla antysemickiej zbrodni, dla sytuacji, kiedy jeden człowiek podnosi rękę na drugiego, bezbronnego niewinnego. To się nigdy nie może zdarzyć w praworządnym państwie” – mówił Andrzej Duda.
Premier Beata Szydło wystosowala list do uczestników obchodów 70. rocznicy pogromu kieleckiego. Zwróciła uwagę, że oprócz chwalebnych kart polskiej historii, trzeba pamiętać także o wydarzeniach zasługujących na potępienie. – „Takim wydarzeniem był pogrom kielecki, który dziś wspominamy. 70 lat temu, krótko po wyniszczającej wojnie i dramacie Holocaustu, w Kielcach znów popłynęła krew niewinnych ludzi. Ta tragedia wciąż jest badana przez historyków, ale trzeba podkreślić, że żadna prowokacja nie może być usprawiedliwieniem dla nienawiści i przemocy” – napisała szefowa rządu.
Setki ludzi uczestniczyło w Marszu Życia Ku Pojednaniu, jaki przeszedł w niedzielę (3 lipca) ulicami Kielc. W południe przy pomniku Menora – Żydzi z Izraela, USA, Polski, mieszkańcy Kielc, a także uczestnicy Marszu – oddali hołd dawnej żydowskiej społeczności miasta (pomnik Menora przedstawia żydowski świecznik, zapadający się w uliczny bruk z czasów wojny; poświęcony jest upamiętnieniu 20.000 Żydów z kieleckiego getta zamordowanych przez niemieckich nazistów w sierpniu 1942 roku). Pod dawną synagogą przy Memoriale Sprawiedliwych Wśród Narodów Świata uczcili też pamięć Polaków, którzy chronili Żydów w czasie okupacji i pomagali im.
Pod kamienicą przy ulicy – Planty 7/9, gdzie 4 lipca 1946 r. doszło do pogromu, wspominano ofiary zbrodni: odczytano ich nazwiska i modlono się. Zaproszeni goście z Izraela i Stanów Zjednoczonych, zwiedzali też w/w wystawę dokumentującą pogrom kielecki.
Organizatorem obchodów rocznicowych jest Stowarzyszenie im. Jana Karskiego w Kielcach. Jego prezes Bogdan Białek przypominając zgromadzonym historię tragicznych wydarzeń jakie rozegrały się w Kielcach w lipcu 1946 roku, mocno podkreślił, że podczas obchodów upamiętniających pogrom gromadzimy się nie przeciw innym osobom, ale ku lepszej przyszłości, bo nikt z nas nie chce, by kiedykolwiek doszło ponownie do kolejnej zbrodni plamiącej polską ziemię.
– „Obawiam się – mówił Bogdan Białek – że podobna zbrodnia może się powtórzyć. Zachodzę w głowę, kto prowokuje i inspiruje tych wspaniałych młodych polskich patriotów manifestujących przywiązanie do Kościoła i ojczyzny, do wykonywaniu znaku „Heil Hitler”, czyli najbardziej plugawego gestu? Kto inspiruje i prowokuje sprawców pobić obcokrajowców, imigrantów i uchodźców? Przyjaciele, chrońmy naszą ojczyznę przed prowokatorami. Niech nigdy więcej, już żaden prokurator nie uzna, że określenie „żydowskie ścierwo” jest satyrą, a sędzia, że swastyka jest symbolem szczęścia. Chrońmy Polskę przed tymi, którzy wyszydzają patriotyzm. Jan Paweł II nauczał, że nacjonalizm jest zaprzeczeniem patriotyzmu”.
Mocne i prawdziwe słowa. Niewiele potrzeba, aby nienawiść zjadła rozum i sumienie.
Ponieważ znacznie przekroczyłam limit przeznaczonego mi miejsca w gazecie, przypomnę jedynie w telegraficznym skrócie o historii pogromu kieleckiego. Według oficjalnej wersji wydarzeń w czasach PRL – pogrom kielecki był niekontrolowaną reakcją na plotkę o rzekomym porwaniu ośmioletniego chłopca i mordowaniu chrześcijańskich dzieci w celach rytualnych. 1 lipca 1946 zaginął ośmioletni Henryk Błaszczyk. Jego ojciec, szewc Walenty Błaszczyk, późnym wieczorem zgłosił na Milicję Obywatelską fakt zaginięcia dziecka. Dwa dni później, 3 lipca wieczorem, chłopiec wrócił do domu, a około północy ojciec, będąc pod wpływem alkoholu złożył skargę w komendzie milicji, że jego syn przez trzy dni był przetrzymywany w piwnicy przez Żydów, skąd udało mu się uciec. 4 lipca – Walenty Błaszczyk wraz synem i sąsiadem znów udali się na milicję, gdzie zeznali, ze mały Henryk wskazał budynek przy ulicy Planty 7 jako miejsce swojego uwięzienia oraz to, że w piwnicy (której pod tą kamienicą nigdy nie było) są zwłoki dzieci, których krew potrzebna była Żydom do wyrobu macy. Plotka błyskawicznie rozpowszechniła się po mieście, rozwścieczeni ludzie gromadzili się pod kamienicą (budynek znajdował się 200 metrów od komisariatu). Koło 10.00 rano pojawiły się tam oddziały Ludowego Wojska Polskiego i Korpusu Bezpieczeństwa Wewnętrznego. Nie rozpraszając zgromadzonego tłumu, żołnierze ostrzelali okna budynku, kilku żołnierzy wraz z milicjantami po wyważeniu drzwi weszło do środka i przeprowadziło rewizję wśród mieszkańców. W trakcie tej strzelaniny zginęło kilkoro mieszkańców domu, w tym Seweryn Kahane, przewodniczący Komitetu Żydowskiego. Wejście żołnierzy do budynku i strzelanina rozpoczęły pogrom. Około godziny 12.30 z Kieleckich Zakładów Metalowych (d. Huta „Ludwików”) pod dom na ul. Planty 7 wyruszyło kilkuset robotników uzbrojonych w metalowe rury, kije i kamienie… W pogromie kieleckim zginęło 40 osób, w tym 37 Żydów i 3 Polaków, 35 osób zostało rannych. Do liczby ofiar podanej przez IPN nie wlicza się Reginy Fisz i jej dziecka, którzy padli ofiarą morderstwa na tle rabunkowym oraz osób zabitych na dworcach kolejowych, których dokładna liczba nie jest znana.
Niesamowite wrażenie robi „Wiersz o zabiciu doktora Kahane” Juliana Kornhausera, stylizowany na „Pieśni o zabiciu Andrzeja Tęczyńskiego” z XV wieku. Nawet ta stylizacja nie jest w stanie stonować potwornego okrucieństwa, do jakiego zdolny jest człowiek ogarnięty nienawiścią. Oto fragment:
(…) Żołnierze, milicjanci, kieleccy rodzice
świętości nie mieli, bezbronne dzieci zatłukli!
Zabiwszy, ulicami powlekli, bić Żydów krzyczeli,
Polacy, kielczanie jako psy kłamacze.
Okrutność śmierci poznali, szkarady posłuchali,
krwią splamili przyjacioły, na bruk ich wyrzucili.
Bóg Polaków zamknięty w obozie, w baraku
drży, gdy dzielni chłopcy z orzełkami na czapkach
dobijają dziewczynki żydowskie, rurkami, na odlew.
P.S. Ten utwór znajduje się w tomie wierszy Juliana Kornhausera „Było, minęło”, również w wydaniu na język angielski „Been and Gone” (polsko-angielski wybór wierszy; Michigan, Marick Press), 2009.
Julian Kornhauser (prywatnie ojciec pani Agaty Dudy – prezydentowej) jest jednym z najciekawszych, obok Stanisława Barańczaka, Ryszarda Krynickiego i Adama Zagajewskiego, przedstawicielem ostatniej dużej formacji literacko-poetyckiej w Polsce – „Nowej Fali”, pierwszego pokolenia twórców urodzonych po wojnie, a debiutujących na przełomie lat 60. i 70.