Halina Massalska
Euro2012 zbliża się do mety. Każde dziecko już wie, że Euro to nie tylko wielkie piłkarskie emocje, ale także – a może przede wszystkim – święto fanów z całej Europy! Codzienne doniesienia ze “strefy kibica” dowodzą, że przyjezdni i tubylcy bawią się doskonale, są zadowoleni z gościnności, nawiązują przyjacielskie kontakty i opowiadają o naszym kraju, jakby był z innej planety… Niedługo przyjdzie pora na podsumowania – kto na tak, kto na nie – politycy coraz częściej pojawiają się na ekranie. Narazie cieszmy się jeszcze, że są tacy na świecie, którym się Polska podoba i obiecują tu wracać. Jakże być obojętnym, kiedy taki Martin Kallen, dyrektor mistrzostw Starego Kontynentu przekonuje – Polska ma teraz doskonałe warunki do organizacji wielkich imprez. Macie kilka pięknych stadionów, sprawdzacie się w roli gospodarza. Jestem przekonany, że Euro 2012 nie jest ostatnim turniejem w Waszym kraju… Chociaż, w naszej rzeczywistości nigdy nie wiadomo – sukces to czy klęska? Tak czy inaczej, wstąpiła w nas pozytywna energia, byliśmy głośni, radośni, dumni z naszych biało-czerwonych kolorów i nie panikowaliśmy z powodu, że piłka nazbyt okrągła uczepiła się naszej bramki i nie chciała wpadać do obcej. Nadzieja gaśnie ostatnia, może w niedługim czasie Orliki dorosną i wtedy pośpiewamy pełną piersią “Orły do boju, do boju”…
Stadiony już mamy, z autostradami sobie poradzimy, wulkany nam nie grożą, coraz bardziej w obyczajach dobijamy do światowej czołówki… Czego chcieć jeszcze?
Żeby jeszcze poprawiły się wyniki w czytelnictwie, bylibyśmy prawie szczęśliwi; są co prawda odrobinę lepsze niż dwa lata temu, ale to wciąż za mało. Z badań przeprowadzonych na zlecenie Biblioteki Narodowej wynika, że 56% Polaków nie przeczytało w ostatnim roku ani jednej książki, a jak mówi ekspert najbardziej niepokojące jest to, że bardzo niski odsetek osób mających wyższe wykształcenie, zajmujących kierownicze stanowiska przyznaje się do przeczytania jakiegoś dłuższego tekstu. Nieczytanie przestaje być powodem do wstydu.
Ale dość utyskiwań, najlepiej jak każdy zrobi rachunek sumienia i rozliczy się ze sobą w tym względzie. Tym czasem przenieśmy się na imprezę kulturalnych warszawiaków. W sobotę, 23 czerwca – od południa do północy – Biblioteka Narodowa urządzała Imieniny Jana Kochanowskiego – “na świętego Jana czytamy do rana”. W ten jeden magiczny dzień w roku Biblioteka Narodowa otworzyła dla szerokiej publiczności swoją siedzibę w Ogrodzie Krasińskich – Pałac Rzeczypospolitej. W sali rycerskiej, na okolicznościowej, jednodniowej wystawie, można było obejrzeć unikatowe pierwodruki utworów Jana Kochanowskiego oraz jedyny zachowany rękopis – “Dryas Zamchana” – sielankę napisaną w języku łacińskim. Jak mówił Tomasz Makowski dyrektor Biblioteki Narodowej, jest to jedyny zachowany ślad ręki Kochanowskiego, po tym największym polskim poecie nie zostało nic poza tym jednym kawałkiem papieru.
Do Ogrodu Krasińskich (specjalnie na tę okazję zaaranżowanym) przybywali goście – miłośnicy książek, przedstawiciele wydawnictw, antykwariusze, reporterzy, pisarze, poeci. Można było przysiąść przy kawiarnianym stoliku, porozmawiać z ulubionym autorem, kupić książkę i zdobyć autograf. Organizatorzy zadbali też o najmłodszych, dla nich przygotowano m.in. zabawy inspirowane polskimi baśniami,warsztaty ilustratorskie, mogli też (podobnie jak dorośli) wymieniać książki w specjalnych punktach.
Pod lipą w Ogrodzie Krasińskich odbył się Mecz Poetycki – drużyny aktorów i znanych postaci świata kultury rozgrywali recytatorską bitwę na utwory Jana Kochanowskiego. Do udziału w tej imprezie zostali namówieni wybitni aktorzy i ludzie kultury, m.in. Piotr Fronczewski, Marian Opania, Janina Paradowska, Olga Bołądź, Magda Boczarska. Młode pokolenie reprezentowali Rafał Zawierucha i Rafał Bryndal; średnie – Mirosław Zbrojewicz, Wiktor Zborowski i Adam Krawczuk. Publiczność decydowała o zwycięstwie drużyny, były dwie – Biała i Czerwona. (wygrała Biała pod wodzą Krzysztofa Materny). Było przyjemnie, kulturalnie, sentymentalnie i śmiesznie. A wieczorem – “Pieśń świętojańska o Sobótce”(fragmenty) w wykonaniu Barbary Wysockiej i Tomasza Stańki z improwizacją na trąbce, po czym gości zaproszono na parkiet; do tańca zagrał dansingowy zespół reżysera teatralnego i operowego Michała Zadary – All Stars Dansing Band, z repertuarem polskich i zagranicznych szlagierów tanecznych.
Po takich uniesieniach trudno pogodzić się z rzeczywistością, że Jan Kochanowski jest dziś rzadko czytany. Może więc (o czym przekonywała Bogumiła Prządka zapraszając do wysłuchania wybranych “Pieśni” Jana Kochanowskiego w Radiowej Dwójce), warto choć na chwilę powrócić do złotego renesansu i zweryfikować sąd o wielkości. Odnaleźć niezmienne, mimo wieków, emocje.
Jan Kochanowski – PIEŚŃ XX
Miło szaleć, kiedy czas po temu,
A tak, bracia, przypij każdy swemu,
Bo o głodzie nie chce się tańcować,
A podpiwszy, łacniej już błaznować.
Niech się tu nikt z państwem nie ozywa
Ani z nami powagi używa;
Przywileje powieśmy na kołku,
A ty wedla pana siądź, pachołku!
Tam dobra myśl nigdy nie postoi,
Gdzie z rejestru patrzą, co przystoi;
A powiem wam, że się tym świat słodzi,
Gdy koleją statek i żart chodzi.
Ale to mój zysk, że mię słuchacie,
A żadnej mi pełnej nie podacie;
Znał kto kiedy poetę trzeźwiego?
Nie uczyni taki nic dobrego.
Przedsię do mnie, a ja nie zawiodę;
Wy też drudzy, co macie pogodę,
Każdy swojej włóż w ucho leda co,
Nie macie tu oględać się na co.
I z namędrszym nie trzymam w tej mierze,
Kto się długo na dobrą myśl bierze:
Czas ucieka, a żaden nie zgadnie,
Jakie szczęście o jutrze przypadnie.
Dziś bądź wesół, dziś użyj biesiady,
O przyszłym dniu niechaj próznej rady:
Już to dawno Bóg odmyślił w niebie,
A k’tej radzie nie przypuszczą ciebie.