Skip to main content
CulturePolonia

Krakowskie szlaki Modrzejewskiej i Sienkiewicza

By September 7, 2009November 12th, 2022No Comments14 min read
„[…] Jest u nas kolumna w Warszawie, na której usiadają podróżne żurawie,
spotkawszy jej liściane czoło wśród obłoka, taka zda się odległa i taka wysoka!
Za tą kolumną we mgły tęczowe ubrana stoi trójca świecących wież św. Jana…”
Tymi słowami Juliusz Słowacki malował najbardziej charakterystyczny obraz Starówki warszawskiej z jej górującą nad placem Zamkowym majestatyczną kolumną Zygmunta III Wazy, który przeniósł stolicę Polski z Krakowa do Warszawy. Słowacki był ulubionym poetą zarówno Heleny Modrzejewskiej, jak i Henryka Sienkiewicza. Obojga łączyła nie tylko miłość do niego, ale i los podróżnego żurawia, o jakim wspominał w wierszu Uspokojenie romantyczny twórca. Aktorkę i pisarza związał przyjaźnią wspólny pobyt na amerykańskim kontynencie, dokąd wyruszył najpierw młody Sienkiewicz, pisujący w tym czasie kroniki pod pseudonimem Litwos, a mający przygotować farmę Anaheim w Kalifornii na przyjazd artystki z mężem, Karolem Chłapowskim. Spośród grona gości, bywających w salonie Chłapowskich, on na serio potraktował zamiar emigracji, któremu przyświecała romantyczna wizja, wysnuta z pomysłu artystycznego Modrzejewskiej: „Och, ale gotować pod szafirowym niebem tego kraju wolności, jakaż to rozkosz! – rozmyślałam – Bielić płótno nad strumykiem, jak to czyniły dziewczęta z Iliady Homera! Po znojnym dniu grać na gitarze i śpiewać przy świetle księżyca, recytować poezje albo wsłuchiwać się w kwilenie drozda!”
Drogi Henryka i Heleny zetknęły się na warszawskim szlaku ich życia. Wspólna wyprawa do Ameryki ugruntowała przyjaźń, wspartą na podziwie literata dla scenicznych triumfów artystki. Podróż przez Atlantyk zapoczątkowała w biografii obojga ciągłą wędrówkę, w której da się wyznaczyć pewne stałe punkty. Jednym z nich w przypadku obojga stał się przede wszystkim Kraków. Gród podwawelski pełnił funkcję przystani w licznych podróżach artystów, a więc można rzec, że odgrywał rolę kolumny, na której zwykły przysiadać te wędrowne ptaki. Ona – krakowianka od urodzenia – do Warszawy przybyła na krótko, przed emigracją pojechała do rodzinnego miasta pożegnać bliskich. On – podlasiak, z wyboru od dzieciństwa warszawiak, nie znał Krakowa przed wyjazdem do Ameryki. Od 1879 r. oboje zaczęli odwiedzać podtatrzańską stolicę Galicji. Sienkiewicz, powróciwszy z Ameryki do kraju, odkąd poznał w Szczawnicy grono naukowe, obradujące nad jubileuszem Kraszewskiego, a także przyszłą swą żonę, Marię z Szetkiewiczów, zatrzymywał się często w Krakowie, gdzie osiadła po zamążpójściu siostra jego wybranki, Jadwiga Janczewska. Modrzejewska przyjęła zaproszenie na uroczystość uczczenia 50-lecia działalności literackiej Kraszewskiego i po raz pierwszy od wyjazdu do Ameryki przybyła właśnie do rodzinnego miasta, by następnie tu wracać i wielokrotnie występować na scenie. Oboje związali się z Krakowem tysiącem przeróżnych węzłów: z instytucjami, prasą, wydawnictwami oraz mieszkańcami, wśród których było grono bliskich.
W 1879 r. w Krakowie Tadeusz Ajdukiewicz postanowił wykonać portret Modrzejewskiej, ukończony w 1880 r., przeznaczony dla galerii w Sukiennicach. To dzieło Sienkiewicz powitał z uznaniem: „Zapewne twarz Modrzejewskiej musi odbijać jej duszę, ale niezmierną zasługą malarza jest, że umiał pochwycić to coś nieokreślonego, co piękną głowę odróżnia od innych, choćby najpiękniejszych”. Narodowy zjazd w Krakowie – parodniowe świętowanie jubileuszu Kraszewskiego – było wkroczeniem w świat opiniotwórczych salonów arystokratycznych Galicji. W następnych latach po uzyskaniu światowego rozgłosu Modrzejewska była jedyną aktorką przyjmowaną przez to towarzystwo, a Sienkiewicz najbardziej pożądanym przez nie gościem. Ścieżki twórców krzyżowały się nie tylko między innymi w Pałacu pod Baranami, należącym do Katarzyny z Branickich Potockiej, ale i na korytarzach krakowskich hoteli, w jakich zwykli się oni zatrzymywać: Grand Hotel, Hotel Saski i Hotel Pollera. Rozjazdy obojga nie pozwalały na zbyt częste spotkania, ale miały one szanse nastąpić w Krakowie lub jego okolicy. Dochodziło do nich przede wszystkim w uzdrowisku – w fascynującej obojga stolicy artystycznej przełomu XIX i XX wieku – Zakopanem. Jeśli już pragnęli osiąść na stałe w Galicji, to w dolinie pod Giewontem, a nie w zasięgu wawelskiego wzgórza.
Najczęściej zamieszkiwanym przez oboje artystów był Hotel Pollera, mieszczący się naprzeciw świeżo wówczas wybudowanego pośrodku obszernego placu (św. Ducha) Teatru Miejskiego, który później otrzymał patronat Juliusza Słowackiego. Na jego budowę Modrzejewska przeznaczyła dochód z szeregu przedstawień w 1884 r. Po występach teatralnych organizowała u Pollera w reprezentacyjnej sali przy ulicy Szpitalnej późne biesiady i koncerty. W gmachach tych doszło do ostatnich spotkań Modrzejewskiej i Sienkiewicza w roku 1903. Obecność dawnego kronikarza sukcesów aktorki na przedstawieniu 20 stycznia odnotowała w pamiętniku (którego maszynowy odpis znajduje się w zbiorach Instytutu Sztuki PAN w Warszawie) Elżbieta Kietlińska: „Na sali była druga nasza sława – Sienkiewicz, który przyjechał umyślnie na Dejanirę wraz z innymi literatami i artystami warszawskimi. Patrzył na swą niegdyś uwielbianą z nabożeństwem – ale ona lepiej się trzyma niż on”. Pożegnalne, jak się okazało, widzenie Heleny, Karola i Henryka miało miejsce na przyjęciu u wspólnych znajomych. Po śmierci aktorki 8 IV 1909 r., a następnie sprowadzeniu jej zwłok do kraju, kiedy z kościoła św. Krzyża, sąsiadującego z Teatrem Miejskim i Hotelem Pollera powędrował 17 VII tego roku uroczysty pochód na Cmentarz Rakowicki, Sienkiewicz postępował tuż za trumną, obok męża i syna artystki, a wraz z innym jej przyjacielem o międzynarodowej sławie, Ignacym Paderewskim.
Czas manifestacji narodowych, organizowanych z okazji pogrzebów wielkich Polaków minął. Miał on swój szczególny wymiar w okresie zaborów, a w związku z tym wyjątkowe emocjonalne zabarwienie. Dziś pamięć o artystach, którzy odnosili triumfy sto lat temu nie przybiera form tak masowych, jak w dniach ich powodzenia. Echa sławy jednak nie przeminęły i inspirują do przedsięwzięć przywołujących dawne zdarzenia. Na przykład z okazji stulecia śmierci Modrzejewskiej zrekonstruowano 5 kwietnia 2009 r. koncertową biesiadę w Hotelu Pollera, gdzie ulubione utwory muzyczne aktorki zagrała utalentowana chopinistka Krystyna Man Li Szczepańska. Za pośrednictwem listów Sienkiewicza i Modrzejewskiej czytanych przez Magdalenę Smoławską, Edwarda Linde-Lubaszenkę, Kazimierza Madeja i Mieczysława Święcickiego przypomniane zostały lata ich wspólnego pobytu na amerykańskiej ziemi. Pilotażowy odcinek filmu Wiesława Adamika i Aleksandra Madeja „Sienkiewicz 1908. Piknik pod jurajską skałą” z Markiem Proboszem w roli głównej ożywił obraz przedwiecznych spotkań towarzyskich.
Spacery, odbywane dziś tropem pisarza i aktorki w Krakowie, pozwalają przynajmniej częściowo wyobrazić sobie miejsca, w jakich przebywali. Dzisiejsze miasto, jakkolwiek tętniące współczesnym rytmem, zachowało aleję wysadzaną kasztanami – Planty, układ ulic zbiegających się na Rynku, szereg reprezentatywnych kamienic, które do dziś – jak wspomniane wyżej hotele – pełnią te same funkcje. Ponadto pobyty artystów w Krakowie zaowocowały potrzebą pielęgnowania pamięci o nich. Przypomina o nim sztuka, jak wystawione na scenie Narodowego Teatru Starego inscenizacja „Trylogii” Sienkiewicza w reżyserii Jana Klaty (premiera 21 II 2009 r.) oraz czytania sztuki Joanny Oparek „Projekt Ameryka” w reżyserii Radka Rychcika (premiera 8 IV 2009 r.). W Muzeum Historycznym w Krzysztoforach wyeksponowano kolekcję pamiątek po Modrzejewskiej w imponującej liczbie ponad 300 obiektów. Większość zbiorów pochodzi z jej kalifornijskiej posiadłości Arden, nieopodal Santa Ana. W Grand Hotelu i Hotelu Pollera w gablotach przy recepcji w stałej ekspozycji znalazły się fotografie
Józef Szczublewski, wybitny badacz – dokumentalista życiorysów Modrzejewskiej i Sienkiewicza, autor potężnych kronikarskich monografii, poświęconych tym artystom, książek, wznowionych ostatnio przez wydawnictwo WAB w serii „Fortuna i Fatum” („Sienkiewicz. Żywot pisarza”, Warszawa 2006; „Modrzejewska. Życie w odsłonach”, Warszawa 2009), zwraca uwagę na wzajemny wpływ, jaki mieli na siebie ci twórcy. Z punktu widzenia Henryka podsumowuje: „Miał szczęście być blisko tej niezwykłej istoty. Taka w narodzie pojawia się jedna na wiek cały, może jedna na kilka wieków. Zawsze przypominała mu orła. Nauczyła go ufności w talent, była mu wzorem pracy bez opamiętania, pisarz z Podlasia uwierzył w zdobycie świata”. Nie sposób przecenić również oddziaływania retorycznego relacji Sienkiewicza. To dzięki jego pióru ulotna sztuka, którą uprawiała Helena, zachowała się we wspomnieniach potomnych. Z lektury cennych kalendariów Szczublewskiego wyłaniają się jednak nie tylko posągowe postaci, które zyskały nieśmiertelność, ale również osoby o ludzkich obliczach. Paradoksalnie, wyróżnieni tym, że żyją w pamięci potomnych, niczym się od nich nie różnią. Nieśmiertelność zapewnia słowo, choć zdaniem Sienkiewicza decydują o tym warunki, jakie stwarza Kraków: „Mieszkańcy takiego miasta nie powinni by umierać i jeśli to robią, to sądzę, że w części przez zamiłowanie stałych tradycji, w części przez naśladowanie zagranicy”.
Aktorzy sztuki Projekt Ameryka - fot. A. Adamek-Świechowska

Aktorzy sztuki Projekt Ameryka - fot. A. Adamek-Świechowska

[…] Jest u nas kolumna w Warszawie, na której usiadają podróżne żurawie, spotkawszy jej liściane czoło wśród obłoka, taka zda się odległa i taka wysoka! Za tą kolumną we mgły tęczowe ubrana stoi trójca świecących wież św. Jana…[…]

Tymi słowami Juliusz Słowacki malował najbardziej charakterystyczny obraz Starówki warszawskiej z jej górującą nad placem Zamkowym majestatyczną kolumną Zygmunta III Wazy, który przeniósł stolicę Polski z Krakowa do Warszawy. Słowacki był ulubionym poetą zarówno Heleny Modrzejewskiej, jak i Henryka Sienkiewicza. Obojga łączyła nie tylko miłość do niego, ale i los podróżnego żurawia, o jakim wspominał w wierszu Uspokojenie romantyczny twórca. Aktorkę i pisarza związał przyjaźnią wspólny pobyt na amerykańskim kontynencie, dokąd wyruszył najpierw młody Sienkiewicz, pisujący w tym czasie kroniki pod pseudonimem Litwos, a mający przygotować farmę Anaheim w Kalifornii na przyjazd artystki z mężem, Karolem Chłapowskim. Spośród grona gości, bywających w salonie Chłapowskich, on na serio potraktował zamiar emigracji, któremu przyświecała romantyczna wizja, wysnuta z pomysłu artystycznego Modrzejewskiej: „Och, ale gotować pod szafirowym niebem tego kraju wolności, jakaż to rozkosz! – rozmyślałam – Bielić płótno nad strumykiem, jak to czyniły dziewczęta z Iliady Homera! Po znojnym dniu grać na gitarze i śpiewać przy świetle księżyca, recytować poezje albo wsłuchiwać się w kwilenie drozda!”

Drogi Henryka i Heleny zetknęły się na warszawskim szlaku ich życia. Wspólna wyprawa do Ameryki ugruntowała przyjaźń, wspartą na podziwie literata dla scenicznych triumfów artystki. Podróż przez Atlantyk zapoczątkowała w biografii obojga ciągłą wędrówkę, w której da się wyznaczyć pewne stałe punkty. Jednym z nich w przypadku obojga stał się przede wszystkim Kraków. Gród podwawelski pełnił funkcję przystani w licznych podróżach artystów, a więc można rzec, że odgrywał rolę kolumny, na której zwykły przysiadać te wędrowne ptaki. Ona – krakowianka od urodzenia – do Warszawy przybyła na krótko, przed emigracją pojechała do rodzinnego miasta pożegnać bliskich. On – podlasiak, z wyboru od dzieciństwa warszawiak, nie znał Krakowa przed wyjazdem do Ameryki. Od 1879 r. oboje zaczęli odwiedzać podtatrzańską stolicę Galicji. Sienkiewicz, powróciwszy z Ameryki do kraju, odkąd poznał w Szczawnicy grono naukowe, obradujące nad jubileuszem Kraszewskiego, a także przyszłą swą żonę, Marię z Szetkiewiczów, zatrzymywał się często w Krakowie, gdzie osiadła po zamążpójściu siostra jego wybranki, Jadwiga Janczewska. Modrzejewska przyjęła zaproszenie na uroczystość uczczenia 50-lecia działalności literackiej Kraszewskiego i po raz pierwszy od wyjazdu do Ameryki przybyła właśnie do rodzinnego miasta, by następnie tu wracać i wielokrotnie występować na scenie. Oboje związali się z Krakowem tysiącem przeróżnych węzłów: z instytucjami, prasą, wydawnictwami oraz mieszkańcami, wśród których było grono bliskich.

W 1879 r. w Krakowie Tadeusz Ajdukiewicz postanowił wykonać portret Modrzejewskiej, ukończony w 1880 r., przeznaczony dla galerii w Sukiennicach. To dzieło Sienkiewicz powitał z uznaniem: „Zapewne twarz Modrzejewskiej musi odbijać jej duszę, ale niezmierną zasługą malarza jest, że umiał pochwycić to coś nieokreślonego, co piękną głowę odróżnia od innych, choćby najpiękniejszych”. Narodowy zjazd w Krakowie – parodniowe świętowanie jubileuszu Kraszewskiego – było wkroczeniem w świat opiniotwórczych salonów arystokratycznych Galicji. W następnych latach po uzyskaniu światowego rozgłosu Modrzejewska była jedyną aktorką przyjmowaną przez to towarzystwo, a Sienkiewicz najbardziej pożądanym przez nie gościem. Ścieżki twórców krzyżowały się nie tylko między innymi w Pałacu pod Baranami, należącym do Katarzyny z Branickich Potockiej, ale i na korytarzach krakowskich hoteli, w jakich zwykli się oni zatrzymywać: Grand Hotel, Hotel Saski i Hotel Pollera. Rozjazdy obojga nie pozwalały na zbyt częste spotkania, ale miały one szanse nastąpić w Krakowie lub jego okolicy. Dochodziło do nich przede wszystkim w uzdrowisku – w fascynującej obojga stolicy artystycznej przełomu XIX i XX wieku – Zakopanem. Jeśli już pragnęli osiąść na stałe w Galicji, to w dolinie pod Giewontem, a nie w zasięgu wawelskiego wzgórza.

Najczęściej zamieszkiwanym przez oboje artystów był Hotel Pollera, mieszczący się naprzeciw świeżo wówczas wybudowanego pośrodku obszernego placu (św. Ducha) Teatru Miejskiego, który później otrzymał patronat Juliusza Słowackiego. Na jego budowę Modrzejewska przeznaczyła dochód z szeregu przedstawień w 1884 r. Po występach teatralnych organizowała u Pollera w reprezentacyjnej sali przy ulicy Szpitalnej późne biesiady i koncerty. W gmachach tych doszło do ostatnich spotkań Modrzejewskiej i Sienkiewicza w roku 1903. Obecność dawnego kronikarza sukcesów aktorki na przedstawieniu 20 stycznia odnotowała w pamiętniku (którego maszynowy odpis znajduje się w zbiorach Instytutu Sztuki PAN w Warszawie) Elżbieta Kietlińska: „Na sali była druga nasza sława – Sienkiewicz, który przyjechał umyślnie na Dejanirę wraz z innymi literatami i artystami warszawskimi. Patrzył na swą niegdyś uwielbianą z nabożeństwem – ale ona lepiej się trzyma niż on”. Pożegnalne, jak się okazało, widzenie Heleny, Karola i Henryka miało miejsce na przyjęciu u wspólnych znajomych. Po śmierci aktorki 8 IV 1909 r., a następnie sprowadzeniu jej zwłok do kraju, kiedy z kościoła św. Krzyża, sąsiadującego z Teatrem Miejskim i Hotelem Pollera powędrował 17 VII tego roku uroczysty pochód na Cmentarz Rakowicki, Sienkiewicz postępował tuż za trumną, obok męża i syna artystki, a wraz z innym jej przyjacielem o międzynarodowej sławie, Ignacym Paderewskim.

Czas manifestacji narodowych, organizowanych z okazji pogrzebów wielkich Polaków minął. Miał on swój szczególny wymiar w okresie zaborów, a w związku z tym wyjątkowe emocjonalne zabarwienie. Dziś pamięć o artystach, którzy odnosili triumfy sto lat temu nie przybiera form tak masowych, jak w dniach ich powodzenia. Echa sławy jednak nie przeminęły i inspirują do przedsięwzięć przywołujących dawne zdarzenia. Na przykład z okazji stulecia śmierci Modrzejewskiej zrekonstruowano 5 kwietnia 2009 r. koncertową biesiadę w Hotelu Pollera, gdzie ulubione utwory muzyczne aktorki zagrała utalentowana chopinistka Krystyna Man Li Szczepańska. Za pośrednictwem listów Sienkiewicza i Modrzejewskiej czytanych przez Magdalenę Smoławską, Edwarda Linde-Lubaszenkę, Kazimierza Madeja i Mieczysława Święcickiego przypomniane zostały lata ich wspólnego pobytu na amerykańskiej ziemi. Pilotażowy odcinek filmu Wiesława Adamika i Aleksandra Madeja „Sienkiewicz 1908. Piknik pod jurajską skałą” z Markiem Proboszem w roli głównej ożywił obraz przedwiecznych spotkań towarzyskich.

Spacery, odbywane dziś tropem pisarza i aktorki w Krakowie, pozwalają przynajmniej częściowo wyobrazić sobie miejsca, w jakich przebywali. Dzisiejsze miasto, jakkolwiek tętniące współczesnym rytmem, zachowało aleję wysadzaną kasztanami – Planty, układ ulic zbiegających się na Rynku, szereg reprezentatywnych kamienic, które do dziś – jak wspomniane wyżej hotele – pełnią te same funkcje. Ponadto pobyty artystów w Krakowie zaowocowały potrzebą pielęgnowania pamięci o nich. Przypomina o nim sztuka, jak wystawione na scenie Narodowego Teatru Starego inscenizacja „Trylogii” Sienkiewicza w reżyserii Jana Klaty (premiera 21 II 2009 r.) oraz czytania sztuki Joanny Oparek „Projekt Ameryka” w reżyserii Radka Rychcika (premiera 8 IV 2009 r.). W Muzeum Historycznym w Krzysztoforach wyeksponowano kolekcję pamiątek po Modrzejewskiej w imponującej liczbie ponad 300 obiektów. Większość zbiorów pochodzi z jej kalifornijskiej posiadłości Arden, nieopodal Santa Ana. W Grand Hotelu i Hotelu Pollera w gablotach przy recepcji w stałej ekspozycji znalazły się fotografie

Józef Szczublewski, wybitny badacz – dokumentalista życiorysów Modrzejewskiej i Sienkiewicza, autor potężnych kronikarskich monografii, poświęconych tym artystom, książek, wznowionych ostatnio przez wydawnictwo WAB w serii „Fortuna i Fatum” („Sienkiewicz. Żywot pisarza”, Warszawa 2006; „Modrzejewska. Życie w odsłonach”, Warszawa 2009), zwraca uwagę na wzajemny wpływ, jaki mieli na siebie ci twórcy. Z punktu widzenia Henryka podsumowuje: „Miał szczęście być blisko tej niezwykłej istoty. Taka w narodzie pojawia się jedna na wiek cały, może jedna na kilka wieków. Zawsze przypominała mu orła. Nauczyła go ufności w talent, była mu wzorem pracy bez opamiętania, pisarz z Podlasia uwierzył w zdobycie świata”. Nie sposób przecenić również oddziaływania retorycznego relacji Sienkiewicza. To dzięki jego pióru ulotna sztuka, którą uprawiała Helena, zachowała się we wspomnieniach potomnych. Z lektury cennych kalendariów Szczublewskiego wyłaniają się jednak nie tylko posągowe postaci, które zyskały nieśmiertelność, ale również osoby o ludzkich obliczach. Paradoksalnie, wyróżnieni tym, że żyją w pamięci potomnych, niczym się od nich nie różnią. Nieśmiertelność zapewnia słowo, choć zdaniem Sienkiewicza decydują o tym warunki, jakie stwarza Kraków: „Mieszkańcy takiego miasta nie powinni by umierać i jeśli to robią, to sądzę, że w części przez zamiłowanie stałych tradycji, w części przez naśladowanie zagranicy”.

Aktorzy sztuki Projekt Ameryka - fot. A. Adamek-Świechowska

Aktorzy sztuki Projekt Ameryka - fot. A. Adamek-Świechowska

Leave a Reply