Skip to main content

Właśnie mija 80 lat od jednego z najbardziej kontrowersyjnych i tragicznych wydarzeń w historii ludzkości. Dokładnie 6 sierpnia 1944 r. o godzinie 8:15 rano Stany Zjednoczone zrzuciły bombę atomową na Hiroszimę. Bomba ta eksplodując 580 metrów nad ziemią nad dziedzińcem szpitala Shima (gdzie dzisiaj znajduje się historyczne oznakowanie tego wydarzenia) dokonała niewyobrażalnych zniszczeń w zaledwie kilka minut.

Konsekwencje tej tragedii widoczne są tam do dzisiaj. Szacuje się, że w momencie zrzucenia tej bomby o wymiarach 3 x 0,7 m i wadze 4 ton , zginęło ponad 30% społeczności ówczesnej Hiroshimy (czyli od 70 do 90 tys. mieszkańców), a zniszczeniu uległo niemal 90 % zabudowy miasta.

Trzeba tu jednak zaznaczyć, że większość tej zabudowy była drewniana. Cudem ocalałe duże fragmenty centrum wystawowego izby handlowej, które do dzisiaj stanowią symbol tamtej tragedii, a które oddalone były zaledwie około 100 metrów od wspomnianego epicentrum, są na pewno najbardziej znanym wizerunkiem Hiroshimy.

Dziś Hiroszima nadal żyje historią sprzed ośmiu dekad, a odwiedzenie Parku Pokoju i muzeum-mauzoleum pokoju stanowi największą (i jedyną – jak mawiają sarkastycznie przewodnicy po mieście…) „atrakcję turystyczną” dla odwiedzających to miasto.

Turyści przybywający do Japonii bardzo często obierają sobie Hiroszimę jako cel swoich odwiedzin oprócz tradycyjnie turystycznych miejsc takich jak Tokio, Kioto czy Osaka, co niezbicie świadczy o wadze i historyczno-moralnym znaczeniu tego miejsca dla całej ludzkości. A trzeba dodać, że Hiroszima położona jest na obrzeżach turystycznie atrakcyjnych szlaków Japonii i oddalona jest ponad 800 km o japońskiej stolicy, co jednak przy znakomicie rozwiniętej, bardzo szybkiej i do tego niezwykle punktualnej (!) kolei Szinkansen pozwala dotrzeć tu w zaledwie 4 godziny, czyli… 50 minut szybciej niż samolotem!  

W wybudowanym w 1955 roku muzeum-mauzoleum pokoju można zapoznać się z historią miasta i z jego militaryzacją podczas drugiej wojny światowej. Najważniejszą część stanowi oczywiście wystawa dotycząca rozwoju broni jądrowej w USA oraz prezentacja wybuchu atomowego i jego bezpośrednich oraz długotrwałych skutków, które wywarły tragiczne piętno na Hiroshimę. Bardzo obrazowa i szokująca ekspozycja obejmuje m.in. zdjęcia urazów ofiar wybuchu, ruin zniszczonego miasta, przedmioty stopione wysoką temperaturą, spalone ubrania itp. Prezentowany jest też współczesny stan zbrojeń atomowych i związane z tym zagrożenia dla całego świata – o czym przestrzegać ma właśnie to muzeum-mauzoleum. Z okien korytarzy muzeum rozpościera się widok na pasaż Parku Pokoju (zaprojektowany w 1949 r. przez Kenzo Tange) z centralnie umieszczonym symbolicznym monumentem-grobowcem, Na końcu tego parku dostrzec można wspomniane ruiny izby handlowej, zwanej dziś Pomnikiem Pokoju lub Kopułą Bomby Atomowej. Jadąc tramwajem z dworca kolejowego do muzeum i Parku Pokoju po drodze dostrzec też można po lewej stronie budynek Banku Japońskiego, który również – jako jeden z bardzo nielicznych – przetrwał w całości wybuch bomby.

Choć odwiedzenie Hiroszimy nie należy do najprzyjemniejszych doświadczeń, to jednak jego moralno-ostrzegawczy przekaz z silnym „nigdy więcej” jest koniecznym głosem by przypominać nawet po 80 latach, że miejsca takie jak Hiroszima czy Auschwitz nie są wymysłem ludzkiej fantazji, lecz tragiczną rzeczywistością wskazującą do czego zdolny jest człowiek. Niestety współcześni populistyczni politycy nawet w Polsce starają się temu zaprzeczać…

Trzy dni po zrzuceniu pierwszej bomby atomowej, drugie japońskie miasto Nagasaki, oddalone od Hiroszimy 421 km na południowy wschód (to jest mniej więcej dystans z Detroit do Chicago), doświadczone zostało mocniejszą detonacją, choć na szczęście dzięki uwarunkowaniu terenowemu oraz niecelności zrzutu, wybuch dokonał mniejszych od oczekiwanych przez Amerykanów zniszczeń. W Nagasaki znacznie mocniejsza i nieco większa bomba wybuchła o godzinie 11:02.

Ta „opóźniona” godzina spowodowana była tym, że oryginalnie „Grubas” („Fat Man”), jak sarkastycznie nazwano ten atomowy pocisk, przeznaczony był dla Kokury – miasta leżącego niemal w połowie drogi między Hiroszimą a Nagasaki. Jednak zrzuceniu tam bomby zapobiegło duże zachmurzenie oraz nieprzewidziana duża aktywność przeciwlotnicza Japończyków . Bomba dla bezpieczeństwa została uaktywniona/uzbrojona na krótko przed przewidzianym celem zrzucenia, a zatem dla bezpieczeństwa załogi samolotu musiała być gdzieś zrzucona (samolot nie mógł bowiem z taką aktywną bombą nigdzie lądować), więc wybrano „zapasowy” cel – Nagasaki. Zginęło wtedy ponad 75 tys. mieszkańców i ponad połowa zabudowań miasta zniknęła niemal w jednym momencie.

Dziś, gdy zwiedza się to przepięknie położone miasto lub obserwuje jego panoramę ze wzgórza Inasa trudno uwierzyć w tak tragiczny moment w historii Nagasaki. Tylko Muzeum Bomby Atomowej (z podobną ekspozycją i przesłaniem jak w Hiroszimie) oraz Park Pokoju z wieloma rzeźbami ofiarowanymi przez wiele narodów świata, w tym również z Polski: „Kwiat Życia i Pokoju”, przypominają bezpośrednio o tamtej tragedii sprzed 80 lat.  Odwiedziny takich miejsc na zawsze pozostawi niezapomniane wrażenie.

Z turystycznego punktu widzenia i w porównaniu z Hiroszimą Nagasaki jest o wiele ciekawsze i na pewno warte odwiedzin – nie tylko ze względu na ów tragiczny epizod. Kiedy w Hiroszimie, jak wspomniałem, nie ma za dużo turystycznych atrakcji (jednak okolice ze słynną wyspą Miyajima jest na pewno warta odwiedzin), to Nagasaki – oprócz swojego przepięknego położenia geograficznego – na pewno zasługuje na więcej uwagi.

Już sam fakt, że Nagasaki było jedyną bramą kontaktu ze światem zewnętrznym odseparowanej przez stulecia Japonii, zasługuje na szczególną uwagę. Samo miasto zostało założone przez Portugalczyków, przybyłych tu głownie z chińskiego Makau. I to właśnie dlatego w tym regionie Japonii najbardziej rozwinęło się chrześcijaństwo. Odkąd do Kagaszimy, oddalonej od Nagasaki zaledwie 160 km w linii prostej, przybył w 1547 r. wielki jezuicki misjonarz św. Franciszek Ksawery i rozpoczął ewangelizację Kraju Kwitnącej Wiśni (w dwa miesiące nawrócił i ochrzcił ponad 500 Japończyków!), południowo-zachodni region wyspy Kiusiu stał się kolebką japońskiego chrześcijaństwa, chociaż niestety jego rozwój bardzo krwawo był przyhamowany najpierw przez shoguna Hideyasi Toyotomi, a następnie całkowicie zakazany i bezlitośnie krwawo prześladowany przez szoguna Ieyasu Tokugawę i jego dynastycznych następców na okres następnych 250 lat, aż do połowy XIX wieku. Początkowa otwartość szoguna Nobunagi Ody na Portugalczyków i jego tolerancja dla prowadzonej przez nich ewangelizacji wiązała się przede wszystkim z dostarczaniem mu cennej broni palnej, nie znanej wówczas jeszcze w Japonii, co zapewniało temu szogunowi militarną dominację wobec rywali. To pozwoliło mu niezwykle skutecznie (ale jednocześnie okrutnie krwawo!) na unifikację polityczną Japonii. Hideyoshi Toyotomi, następca Nobunagi po jego samobójczej śmierci, także tolerował ewangelizacyjną działalności Portugalczyków w zamian za nadal hojnie dostarczaną mu broń palną (późniejsze, długoletnie kontakty już Holendrów z Japonią miały charakter wyłącznie ekonomiczny). Jednak 5 lutego 1597 r. gdy Nideyoshi publicznie ukrzyżował w Nagasaki 26 chrześcijan (trzech jezuitów, sześciu franciszkanów oraz siedemnastu świeckich mężczyzn i młodzieńców) czyn ten przeszedł do historii jako symbol prześladowań i męczeństwa chrześcijan w Japonii, chociaż – jak wspomniałem – prawdziwy horror naprawdę krwawych prześladowań nastąpił w latach panowania następnych szogunów. Dziś w Nagasaki znajduje się nowoczesny kościół wraz z muzeum-monumentem na Wzgórzu Męczenników Nishizaka, widocznym bardzo wyraźnie już ze stacji kolejowej. Miejsce to odwiedził papież św. Jan Paweł II w 1981 roku oraz w 2019 papież Franciszek.

Dwa inne bardzo ważne miejsca w Nagasaki związane z japońskim chrześcijaństwem, które są warte odwiedzenia to katedra Urakami Niepokalanego Poczęcia zbudowana oryginalnie w 1895 roku, a zniszczona w wyniku wybuchu bomby atomowej (epicentrum było około 500 m od katedry). Obecna konstrukcja powstała w 1959 roku, a przebudowana została 30 lat później.

Ruiny zaś tej oryginalnej katedry, zniszczonej przez bombę zostały zachowane w pobliżu jako pomnik tamtych tragicznych wydarzeń sprzed 80 lat. Bardzo ciekawą pamiątkę stanowi przechowywana w katedrze (zaraz przy wejściu po lewej stronie) tzw. „Postnuklearna Madonna”. Jest to fragment drewnianej rzeźby Matki Bożej wykonanej w 1929 r. Fragment ten cudownie ocalał w ruinach zniszczonej przez bombę katedry.

W Nagasaki znajduje się też Bazylika Dwudziestu Sześciu Świętych Męczenników Japońskich, o których wspomniałem już wcześniej, znana też jako kościół/katedra Oura. Jest to najstarszy zachowany japoński kościół wybudowany przez dwóch francuskich misjonarzy, którzy w 1863 roku otrzymali zezwolenie na jej budowę (choć oficjalnie zalegalizowanie chrześcijaństwa w Japonii nastąpiło dopiero 10 lat później). Po pierwszej mszy w nowo wybudowanym kościele pojawiła się grupa miejscowych „ukrytych chrześcijan”, którzy przez ponad 200 lat bez duszpasterzy i pod groźbą męczeńskiej śmierci za wyznawanie swojej religii wytrwali jednak przy swojej wierze. Kościół ten rozbudowywany i przebudowany ostatecznie na styl gotycki został bardzo poważnie uszkodzony przez wybuch bomby atomowej. Lokalizacja kościoła około 5 km od atomowego epicentrum szczęśliwie pozwoliła przetrwać dużej części budynku, co dało możliwość jego rychłej odbudowy. W 2016 r. papież Franciszek nadał kościołowi tytuł bazyliki mniejszej, a dwa lata później bazylika Oura została wpisana na Listę Światowego Dziedzictwa UNESCO. W celu zachowania integralności tej tak ważnej historycznie budowli, bazylika funkcjonuje dziś głównie jako muzeum, a regularne religijne obrzędy odbywają się w pobliskim kościele u podnóża schodów prowadzących do głównego wejścia.

Powyżej zaprezentowane zostały tylko dwa tak ważne spośród 133 istniejących dziś kościołów katolickich w Nagasaki (najwięcej wśród wszystkich diecezji katolickich w Japonii). Nie sposób jednak nie wspomnieć o jeszcze jednym miejscu w Nagasaki szczególnie bliskim nam Polakom. 24 kwietnia 1930 roku do Nagasaki przybyli trzej franciszkanie z Polski: brat Hilary Łysakowski (1906-?), brat Zenon Żebrowski (1891-1982) i ojciec Maksymilian Maria Kolbe (1894-1941).

Inspiracją tej misyjnej podróży była wcześniejsza działalność św. Maksymiliana w Polsce i założenie tam przez niego Niepokalanowa. Podobnie w Japonii celem dla ojca Kolbe, oprócz utworzenia ośrodka ewangelizacyjnego była działalność wydawnicza. Zaledwie w miesiąc po przybyciu do Japonii wydany został pierwszy numer „Rycerza Niepokalanej” po japońsku, mimo, że święty Maksymilian ani przybyli z nim współbracia nie znali jeszcze w ogóle tego języka!

Po przybyciu do Japonii o. Kolbe przystąpił do budowy swojego misyjnego ośrodka na zboczu góry Hikosan, co ostatecznie wbrew przesądom szintoistycznym okazało się jednak bardzo opatrznościowe. Wybudowany wtedy drewniany kościół, jak i inne zabudowania strawił całkowicie pożar w 1938 roku (czyli dwa lata po wyjeździe o. Kolbe z Japonii). Do dzisiaj po pierwotnej zabudowie pozostał jedynie ceglany piec.

Dość szybko odbudowane obiekty japońskiego Niepokalanowa przeżyły wybuch bomby atomowej niemal nietknięte dzięki swej lokalizacji. Po samym Świętym Maksymilianie pozostało trochę pamiątek i są one pieczołowicie przechowywane i eksponowane w małej sali muzealnej ulokowanej na tyłach całego kompleksu. We wnętrzu tego muzeum od razu uderza specjalnie zrekonstruowany drewniany pokój ojca Kolbe z autentycznymi jednak przedmiotami, jak chociażby stół.

Także autentyczna prasa drukarska wraz z japońskimi czcionkami i narzędziami zecerskimi, na której wydrukowano pierwszy numer japońskiego „Rycerza Niepokalanej” robi ogromne wrażenie.

Poza tym jest tu wiele dokumentów, zdjęć i przedmiotów używanych przez Świętego. Muzeum to poświęcone jest również drugiemu wielkiemu polskiemu franciszkaninowi przybyłemu w 1930 wraz z ojcem Maksymilianem do Japonii bratu Zono[nowi] Żebrowskiemu, który pozostał już w Japonii do końca swojego życia. Zmarł w 1982 roku. Za swoją działalność charytatywną w Japonii został wielokrotnie nagradzany przez japońskie i polskie władze, a nawet był uhonorowany wizytą samego cesarza Japonii Hirohito. Papież Jan Paweł II również zaszczycił brata Zenona swoją osobistą wizytą w 1981 roku.

Sam kompleks japońskiego Niepokalanowa malowniczo położony na zboczu góry Hikosan jest bardzo imponujący. Kilka budynków nowoczesnej architektury mieszczących kościół, kilka kaplic (po lewej stronie od nawy głównej kaplica świętego Maksymiliana Kolbego), przedszkole, szkoła, wydawnictwo, wspomniana sala muzealna…

To historyczne, religijne a jednocześnie nadal bardzo polskie miejsce pozwala na zakosztowanie złożoności bogactwa kulturowego Japonii.

Nagasaki – podobnie jak Hiroszima – mimo, że żyje dziś nowoczesnym, bogatym życiem, już samą swoją nazwą nadal przypomina o tragedii sprzed 80 lat i ostrzega byśmy nie zapomnieli. Ale jednak daje również wielką nadzieję, że nawet po tak wielkiej tragedii duch ludzki ma zawsze wystarczającą siłę by się odrodzić do czegoś nowego i wspanialszego.

Leave a Reply