Z Karolem Polejowskim, zastępcą prezesa Instytutu Pamięci Narodowej, rozmawia Marek Ruszczyński
– Jak wygląda sprawa udostępniania archiwów po byłych służbach? Czy proces został już zakończony?
– Instytut Pamięci Narodowej jest tą instytucją państwa polskiego, która została zobowiązana do zbierania, przechowywania, opracowywania i właśnie udostępniania tych dokumentów, związanych między innymi z funkcjonowaniem komunistycznego systemu represji czy inwigilacji. To jest rola IPN. Obecnie te dokumenty są udostępniane na wniosek. Jest to bardzo prosta procedura. Całość jest opisana w odpowiednich przepisach i nie ma z tym większego problemu. Natomiast IPN w dalszym ciągu rozszerza zbiór archiwalny o kolejne nowe jednostki, które do nas trafiają i to z bardzo różnych źródeł. Warto podkreślić, że przejmujemy również materiały wytworzone przez sądy i prokuratury, dotyczące spraw politycznych z okresu PRL. Dużym zainteresowaniem cieszy się projekt Archiwum Pełne Pamięci, w ramach którego przejmujemy od osób fizycznych cenne archiwalia związane także życiem i służbą Polonii na rzecz niepodległości i suwerenności Polski.
Nie ma już w Archiwum IPN tzw. zbioru zastrzeżonego, który wcześniej był niedostępny dla naukowców i historyków. Ujawnienie i upowszechnienie dokumentów służy przejrzystości i jawności życia publicznego. Zatem dostęp jest teraz łatwiejszy, ale – jak wspomniałem – na podstawie wniosku, który należy złożyć.
– A czy są dokumenty w posiadaniu IPN, a których Instytut nie udostępnia?
– Nie ma takiej kategorii akt, które nie podlegałyby udostępnianiu. Jednak nie każdy ma dostęp do wszystkich zgromadzonych materiałów. Wynika to po pierwsze z zapisów ustawy o IPN, która określa, kto może jakie kategorie dokumentów obejrzeć oraz po drugie z ustawy o ochronie informacji niejawnych, która wprowadza ograniczenie w dostępie do materiałów klauzulowanych. Tych ostatnich w Archiwum IPN jest niewiele, ale nadal są. Aby otrzymać do nich dostęp trzeba mieć specjalne uprawnienia.
– Czy to prawda, że żona generała Kiszczaka zgłosiła się do IPN i chciała sprzedać dokumenty, które on sobie „sprywatyzował”?
– Tak było w rzeczywistości.
– Naprawdę przyszła do IPN?
– Tak, to była swoista oferta sprzedaży dokumentów, co jest po prostu nielegalne, niezgodne z prawem. Z mocy prawa one muszą być przekazane do archiwum IPN i do archiwum IPN trafiły.
– Czy Polacy mieszkający na emigracji w Stanach Zjednoczonych mogą starać się o dostęp do teczek w IPN?
– Każdy obywatel Rzeczypospolitej Polskiej ma prawo w warunkach określonych ustawowo o dokumenty wystąpić, także osoby nie mające polskiego obywatelstwa mogą to zrobić. Zaznaczam jednak, że to jest obwarowane pewną procedurą. My w Instytucie Pamięci Narodowej szybko opracowujemy zasób archiwalny i digitalizujemy dokumenty. Mamy możliwość udostępnianie dokumentów na odległość tak, aby mogły być one wyświetlane na komputerze odbiorcy. Nie jest jednak tak, że my je wysyłamy i można je sobie zachować w komputerze, ale można je przeglądać zdalnie.
– A jaki procent dokumentów jest zdigitalizowany?
– W Instytucie Pamięci Narodowej obecnie w archiwum mamy ponad 94 kilometry akt. Z kolei pracowników w archiwum mamy 800 i tylko pewien procent może się zajmować digitalizacją. Digitalizujemy tylko te, które są na początek najistotniejsze. Ten proces postępuje, przyspiesza. Chciałbym rozwijać proces digitalizowania, bo on ułatwia dostęp do archiwaliów.
– Weźmy taką sytuację: myślę, że mój sąsiad był esbekiem. Czy mogę uzyskać jego teczkę? Dowiem się, czy donosił na mnie czy nie?
– Zgodnie z ustawą każdy ma prawo wglądu w akta osobowe funkcjonariuszy organów bezpieczeństwa państwa. Kwestia dostępu do akt tajnych współpracowników jest bardziej złożona. Osoby fizyczne, używając języka ustawy, mają prawo zapoznać się z dokumentami siebie dotyczącymi. W takim przypadku otrzymają także doniesienia tajnych współpracowników, w których się pojawi ich nazwisko. Nie otrzymają całych teczek personalnych i pracy, ale otrzymają notę identyfikującą dane źródło. Reasumując: otrzyma Pan wszystkie dokumenty siebie dotyczące; otrzyma Pan dostęp do teczki osobowej funkcjonariusza UB/SB, ale już nie otrzyma Pan dostępu do całej teczki współpracownika bezpieki, tylko do donosów, w których występuje Pana nazwisko.
– Czy w tych dokumentach będą tylko pseudonimy donosicieli, czy pojawią się konkretne nazwiska?
– To zależy jakiego rodzaju dokumenty będą podlegały udostępnieniu. Pełne dane identyfikujące źródło są tylko w jego teczce personalnej. O tym, że nie każdy może uzyskać wgląd w tego rodzaju dokumentację już mówiłem. Identyfikacja współpracowników możliwa jest także na podstawie ewidencji: połączenia informacji z kartotek i dzienników rejestracyjnych czy archiwalnych. Musimy też pamiętać, że w 1989 r., a nawet trochę wcześniej, został zapoczątkowany intensywny proces niszczenia akt. Są takie oddziały Instytutu, gdzie zniszczeniu uległo 90 procent akt. Bywa więc i tak, że ze względu na niszczenie akt nie jesteśmy w stanie wskazać, kto kryje się pod pseudonimem.
– Czy będzie Pan kontynuował współpracę IPN z ośrodkami emigracyjnymi, jak na przykład Konferencja West Virginia, czyli organizatorami konferencji poświęconej emigracji niepodległościowej lat 80., jaka się odbyła w Summersvile?
– Kiedy cztery lata temu razem z Panem Karolem Nawrockim, obecnie prezydentem Polski, przychodziliśmy do Instytutu Pamięci Narodowej, to intensyfikacja międzynarodowej aktywności Instytutu była bardzo mocno podkreślana. Przez cztery lata, jak to oceniam, bardzo dużo zostało zrobione, aby tę współpracę rozwinąć. Przykład współpracy, którą Pan przytoczył, współpracy z ośrodkami emigracyjnymi jest jak najbardziej właściwym dla działalności Instytutu i mogę zapewnić, że będziemy to kontynuować. Kierunek współpracy ze środowiskami emigracyjnymi i niepodległościowymi, które wciąż przecież są aktywne poza granicami Polski jest głęboko osadzony w misji Instytutu Pamięci Narodowej i z całą pewnością ten kierunek będę kontynuował. Tak jak założyliśmy to z prezesem Karolem Nawrockim, kiedy zaczynaliśmy naszą działalność w IPN.
– A czy jest szansa, że po takiej konferencji będzie można zrobić jakąś małą książeczkę? Uczestnicy konferencji są już wiekowi, nie wszyscy są oswojeni z komputerami, raczej wolą czytać.
– Doskonale zdaję sobie sprawę z przekroju wiekowego tych, którzy znaleźli się na emigracji a dzisiaj przekazują swoją wiedzę. Ze strony IPN mogą liczyć na współpracę i możemy wspomóc w przygotowaniu materiału po konferencji, która się odbyła w West Virginii w czerwcu tego roku. Byłoby dobrze, gdyby świadectwo historii, które zostało na tej konferencji zaprezentowane trafiło do szerszego odbiorcy.
– Otrzymał Pan raport z tej konferencji? Jakieś informacje do Pana dotarły?
– Od samego początku było dla mnie oczywistym, że należy wesprzeć tę inicjatywę. Na konferencji było kilku pracowników IPN, z czego dwóch wysokiego szczebla, bo dyrektor Biura Badań Historycznych i dyrektor Archiwum IPN. Instytut Pamięci Narodowej jest urzędem państwa polskiego i w sposób oczywisty od swoich podwładnych otrzymuje dokładne sprawozdania z aktywności, którą prowadzą.
– Czy opinie były pozytywne?
– One, oczywiście, były pozytywne i to mnie nie zaskakuje. Znam trochę środowiska działaczy opozycyjnych, z którymi przychodzi mi się stykać w Polsce i zagranicą. To są zawsze niezwykle aktywni ludzie, którzy wciąż uważają, że mają pewną misję do wykonania. Z tego punktu widzenia, opinia która do mnie trafiła była ze wszech miar pozytywna, Co skutkuje tym, że wesprzemy podobną inicjatywę w przyszłym roku.
– Może nieco kontrowersyjna kwestia. Są ludzie, którzy nie lubią IPN, na przykład dziennikarze, historycy czy politycy. Twierdzą, że historycy z IPN mają taki warsztat naukowy, iż patrzą na to co było w przeszłości wyłącznie poprzez teczki ubeckie. Twierdzą, że to nie jest najlepsze podejście. Że nie jest właściwe podejście opisywania historii tylko poprzez teczki. Co Pan na to odpowiada?
– To nie jest kontrowersyjne pytanie, ono jest bardzo sensowne. Jest spora grupa historyków, którzy nie tylko nie lubią Instytutu, ale też otwarcie postulują jego likwidację, właśnie podnosząc ten argument, że to niby historycy z IPN są niekompetentni, że mają spaczone widzenie historii. Jest to, oczywiście, albo niewiedza z ich strony, albo działanie w złej wierze. Powiem tylko, że warsztat, który mają historycy Instytutu Pamięci Narodowej, to jest rzetelny warsztat historyka. Oni, realizując swoje badania naukowe, dążą do tego, co jest celem i co powinno być celem każdego historyka, czyli dążenie do prawdy. Rozumiem, że dla przeciwników Instytutu ta prawda może być niewygodna, ale ona po prostu jest. Moja filozofia, jeśli chodzi o postrzeganie tego zjawiska, jest bardzo prosta: nie ma czegoś takiego, że każdy ma swoją prawdę, bo prawda jest czymś obiektywnym, czymś do czego dążymy, co chcemy ustalić i o czym chcemy powiedzieć. Nie zgadzam się z opiniami krytyków IPN i uważam je za błędne lub podszyte zła wolą i wiarą. Historycy z Instytutu Pamięci Narodowej są uznanymi ekspertami w dziedzinach, które badają.
– Czego można życzyć Instytutowi?
– Przede wszystkim tego, żeby spokojnie mógł dalej kontynuować swoją misję, tę misję, która bardzo przecież jasno opisuje preambuła do ustawy o Instytucie Pamięci Narodowej. Zawsze do niej odsyłam, bo ta ustawa, przyjęta w grudniu 1998 r., zaczyna się właśnie preambułą, takim uzasadnieniem, dlaczego ta ustawa jest ważna, dlaczego musimy ją przyjąć. To co zostało tam opisane i wyszczególnione nie zmieniło się do dzisiaj. To jest nasza misja, którą realizujemy. A czego ja bym sobie życzył jako zastępca prezesa Instytutu Pamięci Narodowej? Aby pozwolono w spokoju wykonywać nam to, do czego zostaliśmy powołani.
– Dziękuję.
Rozmawiał: Marek Ruszczyński

Dr hab. Karol Polejowski – ur. 1969 r., absolwent Wydziału Historycznego Uniwersytetu Gdańskiego, wykładowca akademicki. Autor monografii i artykułów naukowych, w tym kilkunastu w j. angielskim i francuskim. Uczestnik ponad 50 konferencji naukowych, zarówno krajowych, jak i zagranicznych. Promotor prac magisterskich oraz licencjackich. Organizator i współorganizator konferencji naukowych, również międzynarodowych. Redaktor, a także współredaktor książek naukowych. Obecnie zajmuje się pracą naukową w zakresie polskiego podziemia niepodległościowego w Polsce północnej, Polskich Sił Zbrojnych na Zachodzie oraz ludowego Wojska Polskiego w walce z podziemiem niepodległościowym po 1944 r. Muzealnik od 2016 r. (Muzeum Zamkowe w Malborku, Muzeum II Wojny Światowej w Gdańsku). Członek kolegium wydawniczego czasopisma „Wojna i Pamięć”. Od 2020 r. kustosz muzealny. Tłumacz historycznej literatury francuskiej. Stypendysta Fundacji Lanckorońskich w Rzymie.
Fot.: IPN


Odsłonięcie tablicy upamiętniającej premiera Jana Olszewskiego – Doylestown, 21 września 2025. Na zdj. od lewej: Prezydent RP Karol Nawrocki, Pierwsza Dama Marta Nawrocka, zastępca prezesa IPN dr hab. Karol Polejowski. Fot. Sławek Kasper (IPN)

Zastępca prezesa IPN dr hab. Karol Polejowski uhonorował medalem IPN Reipublicae Memoriae Meritum Anetę Antoniak i Tadeusza Antoniaka – – Doylestown, 21 września 2025. Fot. Sławek Kasper (IPN)

Wizyta dr. hab. Karola Polejowskiego, zastępcy prezesa Instytutu Pamięci Narodowej w Nowym Jorku – 22 września 2025. Fot. Sławek Kasper (IPN)

Wizyta dr. hab. Karola Polejowskiego, zastępcy prezesa Instytutu Pamięci Narodowej w Nowym Jorku. Na zdj. od lewej: zastępca dyrektora BWM IPN dr Mateusz Marek, zastępca prezesa IPN dr hab. Karol Polejowski i prezes i dyrektor wykonawczy Instytutu Józefa Piłsudskiego na Greenpoincie Iwona Korga – 22 września 2025. Fot. Sławek Kasper (IPN)







