Skip to main content

Rozmowa z profesorem Jackiem Gołębiowskim, dyrektorem Centrum Badań nad Organizacjami Polonijnymi za Granicą KUL

„AŁMATOR”: Wiemy, że Katolicki Uniwersytet Lubelski, w tym oczywiście placówka, którą Pan Profesor kieruje, ma wybitne osiągnięcia w zakresie badań naukowych nad problematyką polonijną. Czy mógłby Pan wskazać najważniejsze, Pana zdaniem, osiągnięcia środowiska kulowskiego z ostatnich lat.

Prof. Jacek Gołębiowski: Na początek może kilka słów o sobie. Jestem profesorem Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego, uczelni, na której pracuję ponad trzydzieści lat. W latach 2014-2022 byłem dyrektorem Ośrodka Badań nad Polonią i Duszpasterstwem Polonijnym KUL, mieszczącego się do niedawna właśnie  tutaj, na ulicy Chopina, gdzie się spotykamy. Obecnie jestem dyrektorem Centrum Badań nad Organizacjami Polonijnymi za Granicą KUL. Kiedy rozpoczynałem pracę w Ośrodku, placówka miała już za sobą bardzo bogatą kartę ważnych badań, prowadzonych przez wcześniejszego dyrektora, ks. prof. Edwarda Walewandra. Dotyczyły one Wschodu. Obszar ten był naprawdę bardzo pieczołowicie eksplorowany. Jak Państwo doskonale wiedzą, w latach 90. pojawiła się możliwość wyjazdów na Wschód, prowadzenia na tym terenie szeroko zakrojonych poszukiwań naukowych. I właśnie wówczas cały wysiłek badawczy Ośrodka był skierowany na Wschód. Kiedy zostałem dyrektorem Ośrodka, no to niejako naturalnie ciężar badań został przekierowany na Zachód. Jestem wychowankiem prof. Czesława Blocha, który zawsze namawiał mnie do badań obejmujących zwłaszcza polskie dziedzictwo kulturalne w Stanach Zjednoczonych, szczególnie parafie, szkoły, organizacje polonijne. Nie wiedziałem, że jest to aż tak ogromny obszar, ale kiedy byłem po raz pierwszy w 2013 roku w USA, zorientowałem się, że warto się takimi badaniami zająć. I muszę przyznać, że przez 8 lat mojej pracy tutaj w Ośrodku, dokonaliśmy wielkich rzeczy. Miały one związek z Ameryką Północną i Ameryką Południową. Zrealizowaliśmy 13 grantów różnych instytucji: Ministerstwa Kultury, Senatu, Kancelarii Prezesa Rady Ministrów, Ministerstwa Edukacji i Nauki. Dużo wysiłku włożyliśmy także w badania Wielkiej Brytanii, porządkowania zbiorów Zrzeszenia Nauczycieli Polskich za Granicą, prowadzenia zajęć i szkoleń dla nauczycieli i uczniów. Choć badaniami objęliśmy różne kraje, jak na przykład Islandię i Irlandię, to największe poszukiwania naukowe związane są ze Stanami Zjednoczonymi. Przeprowadziliśmy badania w 300 centrach kultury polskiej w 17 stanach USA. Powstał ogromny zbiór materiałów i dokumentów. Każdy jeden obiekt był dokumentowany bardzo szczegółowo. Nie były to tylko zdjęcia architektury, ale wszelkich artefaktów mających polskie inskrypcje, czyli na przykład kielichów i monstrancji. Ustalaliśmy ich darczyńców oraz okoliczności, w jakich były przekazywane. Badania dotyczyły polskich parafii, szkół, domów polskich, organizacji lub instytucji, które wytworzyły się wokół parafii. Zainicjowane przeze mnie badania w Ameryce Południowej, Argentynie i Brazylii są kontynuowane.

Obecnie kieruje Pan Centrum Badań nad Organizacjami Polonijnymi za Granicą. Placówka ta wzięła na siebie między innymi trud stworzenia Centralnej Bazy Organizacji Polonijnych. Proszę nam powiedzieć, jak przebiegają prace Centrum.

Centrum Badań nad Organizacjami Polonijnymi za Granicą prowadzę od 2023 roku. Tutaj nie ma problemu z podziałem geograficznym, ponieważ dokumentujemy działalność wszystkich organizacji polonijnych i polskich, bo przecież mówimy także o terenach Litwy i Białorusi, których polscy mieszkańcy nie przenosili się, ale żyją na nich z dziada pradziada. W swojej pracy opieraliśmy się do tej pory na danych gusowskich, znanych Państwu, czy innych, często niedokładnych, nieprecyzyjnych wykazach. Czasami w tych wykazach wszystko jest ze sobą pomieszane:  parafia, szkoła, konsulat, księgarnia i jakiś na przykład sklep polski figurują  jako polska organizacja. Często są to dane nieaktualne. My to uaktualniamy, porządkujemy, ale jeszcze jakiś rok zajmie nam praca nad dokładną identyfikacją każdej organizacji, której przypisujemy określoną kategorię. Dzięki naszej pracy powstaje ważna baza danych o organizacjach polonijnych, ich działalności i dokonaniach. Dlaczego jest ona tak ważna i jakie może mieć praktyczne zastosowanie? Mamy nadzieję, że będzie służyła przede wszystkim instytucjom grantodawczym. Jeżeli dany podmiot polonijny składa wniosek o grant lub inne środki finansowe na jakiś cel, będzie można sprawdzić, jakie ma on dokonania, czym się może pochwalić, jakie dotychczas odnosił sukcesy. To bardzo ważne. To podstawowy cel naszej placówki. Zwrócono się do mnie w tej sprawie w czasie kongresu polonijnego w Karpaczu. Wiedziałem, że mogę się tego podjąć, bo mam trzydziestoletnie doświadczenie w pracy z Polonią. Mam też doświadczenie związane z kierowaniem rządowym Instytutem Rozwoju Języka Polskiego. Zakładałem ten Instytut od podstaw i wiem, jakie są możliwości budowania relacji z Polonią i jakie są jej potrzeby. Zainteresowania badawcze naszej placówki są obecnie bardzo wszechstronne. Dzięki naszym staraniom odbywają się regularne konferencje, na których przedstawiane są informacje o danych środowiskach, ich aktywności, dorobku, stanie polskości. Pokłosiem naszej pracy są cenne monografie, spośród których można wskazać imponujące wydawnictwo „Polish Cathedrals”, dwutomową, prawie tysiąc stronicową, przepięknie wydaną pracę, dotyczącą polskich katedr w USA. Publikacja ta została nagrodzona przez Stowarzyszenie Wydawców Katolickich nagrodą główną „Feniks 2025”. Mamy wiele innych udokumentowanych i opisanych obiektów, które można oglądać na naszym portalu. Mamy dwa takie media polonijne: Portal Polonii i Polonijna Agencja Informacyjna, związane w tej chwili z naszym środowiskiem. To ważna, dająca wiele możliwości przestrzeń. Zapraszam Państwa do zamieszczania na tych portalach rzeczy o Wschodzie. Będziemy wdzięczni za współpracę. Najważniejsze w tym momencie  jest stworzenie jednej bazy informacyjnej, obejmującej wszystkie organizacje polonijne. Baza taka zostanie udostępniona wszystkim, z ministerstwami na czele, podmiotom zajmującym się Polonią i Polakami na świecie.

Proszę nam powiedzieć, jak układa się współpraca Państwa placówki z innymi instytucjami, które także zajmują się szeroko rozumianą problematyką polonijną.

Jak wspomniałem, prowadzimy wszechstronny rejestr organizacji polonijnych, przygotowujemy wyczerpującą bazę danych, mogącą mieć wszechstronne zastosowanie. Natomiast pozostałe rodzaje działalności, na przykład przedsięwzięcia edukacyjne czy organizowanie konferencji, przerzuciliśmy do Towarzystwa Naukowego KUL, które od sześciu lat bardzo aktywnie działa na rzecz Polonii. Od dwóch lat działa tam Instytut Polonijny Patria Polonia. Towarzystwo zrealizowało do tej pory prawie 40 grantów. Koncentruje się głównie na Stanach oraz Ameryce Północnej i Południowej. Towarzystwo Naukowe KUL ma piękną kartę. Powstało w 1934 roku, można zatem powiedzieć, że jest takim pięknym tworem II Rzeczpospolitej, tak samo jak KUL. Tak więc na naszym lokalnym gruncie współpracujemy przede wszystkim z tymi dwiema instytucjami. Natomiast mamy także partnerów zagranicznych, bardzo poważnych, których wsparcie bardzo sobie cenimy. Przede wszystkim mam na myśli Kongres Polonii Amerykańskiej i jego oddziały. Mamy nawiązane relacje z oddziałami w Chicago, Illinois, Wisconsin, Michigan, Texasie. Obecnie utrzymujemy bliskie relacje z Polish American Council in Texas i Polish Assosation in Texas. Ponadto współpracujemy z polskimi misjami katolickimi w Stanach Zjednoczonych, Centralą Polskich Szkół w Ameryce oraz Związkiem Nauczycielstwa Polskiego w Chicago. Mamy też kontakty z uniwersytetami amerykańskimi. Obecnie przygotowujemy na przykład konferencję z uniwersytetem w Kansas, z uniwersytetami teksańskimi i w Wisconsin. Bardzo blisko współpracujemy także z Ameryką Południową, z prężnym Związkiem Polaków w Argentynie, Centralną Reprezentacją Brazylijsko-Polską (Braspol) oraz polonistyką w Kurytybie. Trudno wymienić wszystkie organizacje, z którymi na bieżąco współpracujemy, jest ich około 90.  Wciąż pojawiają się nowi partnerzy i nowe wyzwania. Cieszymy się, że jesteśmy, jako eksperci, zapraszani do współpracy przez różne instytucje państwowe. Robiliśmy na przykład wiele ekspertyz dla Kancelarii Prezesa Rady Ministrów poprzedniej kadencji. Ja byłem głównym doradcą Sejmowej Komisji Łączności z Polakami za Granicą. Pracowaliśmy też dla Senatu. Chcemy, żeby nasza wiedza dotarła zarówno do Pana Prezydenta, który wykazuje teraz dużą aktywność na niwie polonijnej i do przyszłego rządu, który mam nadzieję będzie chciał porządkować te rzeczy, o których dzisiaj rozmawiamy. Właśnie rozpoczynamy współpracę z Pałacem Prezydenckim, jesteśmy już po pierwszych rozmowach. Ze strony prezydenckiego środowiska jest duże zainteresowanie tym, aby sprawy Polonii światowej uporządkować, aby usprawnić współpracę z rodakami mieszkającymi poza granicami Kraju.

A czy nie uważa Pan, że organizacji polonijnych jest zwyczajnie za dużo, że mamy do czynienia ze swoistym zatomizowaniem działań podejmowanych przez naszych rodaków, którzy, zamiast się integrować, wciąż powołują nowe stowarzyszenia?

Tak, to prawda, tych organizacji jest bardzo dużo. Zdaję sobie sprawę, że wiele organizacji o szumnych nazwach prowadzi skromną działalność, nieadekwatną do szyldu, pod którym występują. I dlatego uważam, że byłoby bardzo dobrze, gdyby udało się powołać przy Prezydencie już nie tylko Radę Polonijną, ale światowy Kongres Polaków za Granicą, który będzie sprawował faktyczny nadzór nad organizacjami polonijnymi, nad ich rzeczywistym wkładem w pielęgnowanie polskiego dziedzictwa na świecie. My jesteśmy gotowi w tym pomóc. Polonia amerykańska też chce się włączyć. Będziemy namawiać do tego Pałac Prezydencki, osoby odpowiedzialne za Polonię, żeby wreszcie zrobić jedną, ogromną, bardzo poważną organizację.

Ostatnio byliśmy na Camp Polonia, czyli zlocie młodzieżowych liderów organizacji polonijnych. Pani marszałek Małgorzata Kidawa-Błońska zapowiedziała podczas tej imprezy powołanie przy Senacie kolejnej rady – tym razem  Młodzieżowej Rady Konsultacyjnej. Jedna rada, dla „dorosłych”, już przy Senacie istnieje. Czy konieczne jest powoływanie kolejnego bytu?

Na ile efekty pracy takiej młodzieżowej rady będą wymierne, na ile konkretne, trudno ocenić zanim nie zacznie ona działać. Myślę, że dobrze by było, żeby powstał Światowy Kongres Polaków za Granicą, który będzie reprezentować wszystkie środowiska i różne grupy wiekowe. W ramach takiego Kongresu, w którym byłoby miejsce dla środowisk edukacyjnych, gospodarczych, kulturowych i sportowych, swoją reprezentację mogłaby mieć również młodzież. Młodych ludzi też trzeba włączyć w wir spraw polonijnych, muszą wiedzieć, co się dzieje w ich środowisku i jak mogą na to środowisko wpływać.

Wspominał Pan o Brazylii, do której już od lat kierowani są nauczyciele ORPEG. Pan dobrze zna to środowisko, współpracuje z nim…

Za swój osobisty sukces uważam fakt stworzenia w Brazylii 14 punktów nauczania języka polskiego, historii i kultury. To efekt mojej działalności na tym obszarze. Wybieram się do Brazylii w lutym przyszłego roku na objazd tych wszystkich miejsc. Warto podkreślić, że w Brazylii mieszka druga pod względem wielkości grupa polonijna. Oczywiście na pierwszym miejscu są Stany Zjednoczone, gdzie mówi się o Polonii rzędu od 11 do 20 milionów. Natomiast brazylijską szacujemy na 3,5 mln. Nadal jest to grupa mocno niedofinansowana, zdradzająca ogromne zainteresowanie polskością i Polską. Najważniejsze polskie skupiska obejmują przede wszystkim trzy stany: Rio Grande da Sur, Paranę z Kurytybą i Santa Catarina Florianopolis. Co ciekawe i może zaskakujące, Polonia brazylijska nie chce, żeby ORPEG przysyłał im nauczycieli. Nasi rodacy w Brazylii uważają, że lepsi byliby metodycy, którzy mogliby pracować z miejscowymi nauczycielami. Mamy przecież, słyszałem taką argumentację, jedyną w Ameryce Południowej polonistykę, która co roku kształci nauczycieli,  którzy nie mają pracy, bo nauczyciele z ORPEG zajmują ich miejsca. Sytuacja ta sprawia, że polonistyka ginie, no bo nie ma po niej pracy. To jest absurdalne. Zamierzałem, jako dyrektor Instytutu Rozwoju Języka Polskiego, jakoś rozwiązać ten problem. Uważam, że powinno się inwestować w tę polonistykę, niech kończy ją jak najwięcej absolwentów. Absolwenci ci mogliby zdobywać jakieś dodatkowe doświadczenie w Polsce i następnie wracać do Brazylii, gdzie czekałaby na nich praca. Możemy wysłać jednego, dwóch nauczycieli z Polski, ale musi to być przemyślana strategia, taka, która nie będzie pozbawiać miejsca pracy lokalnych, mających wysokie kwalifikacje, polonistów.

Porozmawiajmy przez chwilę o finansach, o wsparciu, jakie Polonia otrzymuje od Polski. Czy pomoc ta jest Pana zdaniem udzielana według racjonalnych, przejrzystych zasad?

Niestety, daje tu o sobie znać brak skoordynowanej współpracy między jednostkami udzielającymi takiej pomocy. Uważam, że powinno się to uporządkować. I to jest nie tylko moje zdanie. Dostrzegają to sami przedstawiciele Polonii, z którymi często rozmawiam na ten temat. Mamy przedziwną sytuację, w której Polska, która ma tak ogromną siłę w diasporze, nie ma odrębnego Ministerstwa do spraw Polonii, takiego jak ma na przykład Izrael, Irlandia czy Armenia. Przecież w takim ministerstwie te wszystkie grantodawcze, wspierające Polonię, jednostki powinny być skupione. Tymczasem mamy do czynienia z różnymi podmiotami, które dysponują swoim, przeznaczonym na pomoc dla Polonii budżetem: MSZ, ORPEG, Instytut Rozwoju Języka Polskiego, Senat. Istnieje obok siebie wiele instytucji grantodawczych, które ze sobą nie współpracują. I które rozpatrują płynące z różnych stron wnioski o dofinansowanie, co nie jest rzeczą łatwą. Gdyby to było w jednym miejscu i gdyby zajmowali się tym eksperci, którzy znają realia polonijne oraz mają wszechstronną wiedzę o polonijnych organizacjach, taka pomoc miałaby o wiele bardziej racjonalny charakter. Nasza placówka tworzy między innymi taką bazę danych o Polakach i Polonii, którą można by wykorzystywać przy udzielaniu Polonii wsparcia. Wspomniani przez mnie eksperci, dzięki takiej bazie, mogą mieć wgląd w to, które organizacje są naprawdę aktywne i którym faktycznie należy się pomoc. Oczywiście nie mogę mieć pretensji do urzędnika, który niejako w ciemno daje pieniądze, do końca nie wie, do kogo trafia przyznawana przez niego pomoc. Może przecież działać, to się zdarza, pod wpływem tego, że ktoś zarekomendował jakąś organizację, przekonał, że warto jej pomóc. Ale co to znaczy, że akurat jakąś organizację warto finansować? Czy ta organizacja naprawdę posiada zaplecze, dysponuje kadrami, ma jakiś dorobek i doświadczenie? Czy pomagając jej właściwie wykorzystamy publiczne środki? Czy powinniśmy po prostu pomagać dla samej idei pomagania? Uważam, że uporządkowanie tych spraw jest bardzo potrzebne. I mam nadzieję, że dożyjemy chwili, kiedy powstanie wreszcie w Polsce Ministerstwo do spraw Polonii i te wszystkie rzeczy, o których mówimy, będą w jednych rękach. Tu potrzebna jest konsolidacja, dzięki niej pomoc finansowa dla Polonii stanie się bardziej racjonalna, przejrzysta. Wtedy na przykład moglibyśmy uniknąć sytuacji, że oto nagle jakaś fundacja czy stowarzyszenie, zarejestrowane zaledwie wczoraj, dostaje dzisiaj wielkie środki. To jest coś, co budzi niesmak.

Podczas naszej rozmowy wielokrotnie padała nazwa „ORPEG”. Jak Pan ocenia pracę tej instytucji, jej przydatność w rozwoju języka polskiego w środowiskach polonijnych?

Uważam, że praca ORPEG uległa silnemu zbiurokratyzowaniu. Powstały nowe jednostki, referaty, konsultanci. Temu wszystkiemu towarzyszy przesadnie rozbudowana dokumentacja. Do tego dochodzi dziwna, nieracjonalna strategia odnośnie szkół. Szkoły nadzorowane przez ORPEG nie zawsze powstają tam, gdzie powinny, gdzie jest faktyczne zapotrzebowanie na nauczycieli z Polski. Nauczyciele często wysyłani są do miejsc, w których nie ma za bardzo kogo uczyć. Wygląda to tak, jakby im fundowano na koszt państwa wycieczkę turystyczną. Uważam, że powinno się to zracjonalizować. 

Przez dwa lata piastował Pan funkcję dyrektora Instytutu Rozwoju Języka Polskiego. Czy z perspektywy Pańskich doświadczeń, można powiedzieć, że powołanie tej instytucji, która budziła różne emocje, było trafną decyzją?

Uważam, że była to trafna decyzja. Jak Państwo wiedzą, ORPEG podlegają tylko szkoły orpegowskie, czyli 70 placówek. Oprócz nich mamy na całym świecie ponad 1200 szkół, w których nauczany jest język polski i które nie podlegają nikomu. A przecież powinny mieć nad sobą jakiś nadzór instytucji, która dobrze zna te środowiska, może je finansować i koordynować ich działalność. Instytut ma przed sobą ważny cel: konsolidację polonijnej edukacji, wspieranie nauczania języka polskiego poza granicami Polski. To wszystko jest do zrealizowania, wiemy, jak to zrobić. Kiedy byłem dyrektorem Instytutu, wciągnąłem do współpracy osoby, które miały 30-letnie doświadczenie w oświacie zagranicznej. Wspólnie pracowaliśmy nad podnoszeniem jakości kształcenia w środowiskach polonijnych, tworzeniem ze szkół polonijnych prawdziwych centrów promieniujących kulturą polską, inicjowaliśmy współpracę szkół z organizacjami polonijnymi. Ważnym przedsięwzięciem, które udało nam się zorganizować był wielki Kongres Edukacji i Nauki Polskiej za Granicą w Jachrance w lipcu 2023 roku. Przyjechało prawie 700 osób z całego świata – nauczyciele, dyrektorzy, przedstawiciele różnych środowisk. Materiały pokongresowe to ważny głos Polonii. Kilka miesięcy po kongresie nastąpiła zmiana władzy, więc trudno to było kontynuować, ale myślę, że ten głos powinien być brany pod uwagę. Instytut często przyznawał środki na przedsięwzięcia, pod warunkiem wspólnego aplikowania o nie środowisk polonijnych. Nie 15 takich samych lokalnych przedsięwzięć, ale organizacja jednego, widocznego w danym kraju. Tak, żeby działania Polonii nie ulegały nadmiernemu rozproszeniu. To, co jeszcze mi się udało wprowadzić, choć nie wiem, czy to będzie kontynuowane, to zasady finansowania szkół w systemie dwu- i trzyletnim. Szkoła nie musi czekać na pieniądze, które, za dany rok, organizacje polonijne najczęściej otrzymują dopiero w lipcu. To jakaś niedorzeczność. Instytut wprowadził sensowne finansowanie małych szkół, konsolidację środowisk polonijnych i stabilność finansową dla szkół w przypadku umów 2- i 3-letnich. Poza tym przy okazji organizacji Kongresu udało się doprowadzić do tego, że wszystkie ministerstwa współpracowały w wielkiej zgodzie, co przełożyło się na sukces imprezy. Instytut miał być właśnie taką płaszczyzną scalenia jednostek i podmiotów, które mają wspólny cel: pracę na rzecz Polonii i Polaków mieszkających za granicami Polski.

Rozmawiali:

Lucyna Ejma

Piotr Boroń

Źródło: “Ałmator”, kwartalnik polonijny nr. 3 (20), 2025.

Leave a Reply