Mgr Tomasz Szpil ukończył historię na Wydziale Filozoficzno-Historycznym Uniwersytetu Łódzkiego w 2007 roku. Po studiach rozpoczął pracę w Archiwum Państwowym w Łodzi.
Proszę krótko określić cel przybycia Pana do pracy w archiwum Polskiej Misji
– Głównym moim zadaniem, jak i innych archiwistów wyjeżdżających do USA czy innych krajów jest pomoc instytucjom polonijnym w lepszym funkcjonowaniu prowadzonych przez nie archiwów. Przed przyjazdem osoba wyjeżdżająca przygotowuje się do pobytu w danym miejscu. Na podstawie literatury i z innych źródeł poznaje miejscowe realia i specyfikę działalności danej instytucji.
Jest Pan po raz drugi w Orchard Lake…
– W Orchard Lake Schools jestem po raz drugi, a po raz trzeci w USA. Zanim przyjechałem do Orchard Lake, przez dwa miesiące byłem w Instytucie Piłsudskiego, gdzie realizowałem projekt dotyczący digitalizacji dokumentów z zespołu Adiutantura Generalna Naczelnego Wodza Piłsudskiego. Moja praca polegała na stworzeniu opisu archiwalnego zeskanowanych dokumentów z tego zespołu.
Przyjeżdżając z Polski do Orchard Lake miałem ułatwione zadanie, ponieważ już przede mną był tutaj dr Paweł Pietrzyk. Wszystko, co on tutaj zrobił, jest dostępne na stronach Naczelnej Dyrekcji Archiwów Państwowych, więc posiadałem wiedzę na temat dokumentów, które tutaj zgromadzono. Ponadto czytałem książki o historii Polonii.
Rozumiem, że poznał Pan już zbiory archiwum Polskiej Misji w Orchard Lake, najogólniej proszę powiedzieć, jaki rodzaj dokumentów tutaj zgromadzono?
– Jeśli chodzi o archiwa Polonii w Orchard Lake, to można je podzielić na dwie grupy: jedna część dotyczy historii kościoła katolickiego w Ameryce, działalności tutejszego Seminarium i polskich księży, którzy prowadzili ożywioną działalność na terenie Ameryki, zaś druga grupa dotyczy organizacji świeckich oraz osób prywatnych, które osiągnęły znaczącą pozycję w USA, jak na przykład znany w Ameryce publicysta Artur Waldo, który zajmował się historią polskiej emigracji w Ameryce.
Czy mógłby Pan krótko podsumować pierwszy pobyt w tutejszym archiwum?
– W ubiegłym roku, pracowałem w tutejszym polonijnym archiwum przez okres pięciu miesięcy. Pierwszy pobyt zakończył się opracowaniem 15 zespołów archiwalnych, liczących około 1200 jednostek archiwalnych oraz stworzeniem inwentarzy dla tych zespołów. Dodatkowo sporządziłem spis roboczy dla dokumentów z okresu XVI – XX wieku. Jako ciekawostkę powiem, że znajdują się tutaj dokumenty dotyczące działalności w trakcie II wojny światowej Polskiej Misji Wojskowej w Kanadzie, która prowadziła akcję rekrutacyjną do armii polskiej na terytorium USA oraz Kanady. Historia działalności tej misji nie jest w pełni znana w Polsce, w związku z tym zaproponowałem, by zeskanować jej dokumenty przechowywane w Orchard Lake oraz opracować dla nich indeks osobowy. Po moim wyjeździe prace te były prowadzone przez pracowników oraz wolontariuszy instytutu genealogicznego PARI. Gdy projekt digitalizacji zostanie zakończony dokumenty Polskiej Misji Wojskowej w Kanadzie będą ogólnodostępne na stronie internetowej szukajwarchiwach.pl, zarówna dla badaczy z Polski jaki i z Ameryki.
A czym będzie się Pan zajmował w tym roku?
– W tym roku chcę zakończyć rozpoczęty projekt związany z Polską Misją Woskową w Kanadzie. Ponadto kontynuuję pracę nad opracowaniem innych zespołów znajdujących się w archiwum w Orchard Lake. Poza dokumentami organizacji kombatanckich przygotuję pomoce archiwalne dla dokumentów osób prywatnych m.in. doktora Antoniego Małłka lekarza i kolekcjonera dzieł sztuki.
Możliwe, że część Polonii amerykańskiej nie zdaje sobie sprawy, jak bogate są archiwa organizacji polonijnych i osób prywatnych w Orchard Lake. Zwłaszcza dokumenty przekazane przez osoby prywatnej posiadają szczególną wartość poznawczą. Poza tym, że dokumentują prywatne życie danej osoby np. korespondencja czy zdjęcia dają również wgląd w zawodową działalność. W przypadku lekarza jakim był Antoni Małłek możemy prześledzić jego działalność medyczną. W przypadku dziennikarza i pisarza Artura Waldo możemy znaleźć informacje odnośnie jego metod pracy i warsztatu. A kolekcja pozostawiona przez adwokata Edwarda Wróblewskiego daje nam wgląd w fotografie powojennej, zniszczonej Polski, które zostały wykonane w latach 1945-1947 w trakcie jego pobytu w Polsce jako pracownika UNRRA (Organizacji Narodów Zjednoczonych ds. Pomocy i Odbudowy). Są to ciekawe i czasami niespodziewane materiały, które powstały w wyniku działalności prywatnych osób.
Dodam jeszcze, że efekty mojej pracy w tutejszym archiwum można zobaczyć na stronach Dyrekcji Naczelnych Archiwów Państwowych, należy wejść w zakładkę Bazy Danych i wybrać Orchard Lake. Efekty pracy archiwistów z Polski są tam wpisane i można się z nimi zapoznać.
Jak ocenia Pan wartość poznawczą prywatnych kolekcji, czy mogą one być źródłem do napisania biografii danej osoby?
– Musimy zdawać sobie sprawę z tego, że często dokumenty nie są kompletne. Ludzie nie zdają sobie sprawy z tego, jak ważne w perspektywie 50 czy 100 lat mogą być zwykłe rodzinne fotografie. Bardzo dużo zależy od ludzi i ich dbania o zachowanie pamiątek historii. Podobnie jak w przypadku Pani gazety, jeśli będzie Pani prowadziła jej archiwum starannie, pozwoli to w przyszłości zbadać historykom tematy, które były poruszane na jej łamach, a zarazem były ciekawe dla czytelników gazety.
Wnioskuję, że w ogólności zgromadzone dokumenty w archiwum Polskiej Misji były Panu znane, czy w trakcie Pana pobytów w Orchard Lake wydarzyło się coś zaskakującego, niespodziewanego?
– Zaskoczeniem było to, że w jednym z pudeł – teczek, znalazły się dokumenty z okresu od drugiej połowy XVII wieku do początków wieku XX. Są to listy, czy dokumenty wystawione przez władców Zachodniej Europy, królów Danii, książąt niemieckich, austriackich. Dokumentacja ta ma bardzo dużą wartość. Zarówno tutaj, jak i w Polsce nikt nie wiedział, że coś takiego tu się znajduje. Dodam, że ze względu na wartość tych dokumentów na opisanie tylko jednego z nich powinno się poświecić od 2 do 3 tygodni.
Czy ma Pan na myśli te słynne już „Listy Królewskie’?
– Moje rozumienie jest takie, że osoby, które zbierały te dokumenty, kolekcjonowały je ze względu na autografy znanych ludzi. Dlatego, wśród nich są i listy królewskie, i książeczce, generałów, znanych kompozytorów… Na tych dokumentach są pieczęcie niemieckich domów maklerskich. Podejrzewam, że w tym archiwum może być jeszcze więcej takich niespodzianek.
Czy w czasie obecnego pobytu widział Pan list Jana III Sobieskiego w kolekcji?
Pytam, ponieważ ponownie w „Gwieździe Polarnej” pojawiły się informacje jakoby list ten zniknął z kolekcji.
– Tak, list ten jest w kolekcji. Proszę niech pani sama zobaczy. Jest to list informujący o zwycięstwie pod Wiedniem.
W 2013 roku dokładnie takie samo pytanie zadałam panu dr. Pawłowi Pietrzykowi. Wówczas powiedział on, że o tym liście pisał już w artykule, że nie jest to typowy list, ponieważ nie ma królewskich pieczęci, napisany jest na skrawku papieru. Pozwolę sobie zrobić i ja jego fotografię dla czytelników Tygodnika Polskiego.
– Jak się później dowiedziałem, list ten został znaleziony w Galerii Orchard Lake, ukryty w schowku zrobionym w starej Biblii. Dzisiaj jest on w kolekcji, która przechowywana jest w sejfie. List ten, i inne dokumenty pokazaliśmy pani Minister Małgorzacie Omilanowskiej, która w lipcu tego roku odwiedziła Polską Misję w Orchard Lake. Profesor Omilanowska była bardzo tymi dokumentami zainteresowana, świadczy to o tym, że zgromadzone w Orchard Lake dokumenty przedstawiają ogromną wartość i powinno się o nie zadbać oraz je chronić.
Zapytam jeszcze o zdeponowane przez harcerzy dokumenty Harcerstwa Polskiego na obczyźnie, czy je Pan widział?
– W tutejszym archiwum, oprócz dokumentów dotyczących weteranów, jest pokaźna dokumentacja przekazana przez harcerzy, jest dokumentacja dotycząca działalności Kongresu Polonii Amerykańskiej oraz Polskiego Związku Narodowego PNA, stowarzyszenia inżynierów, nauczycieli akademickich i innych organizacji. Ze względu na objętość tych zbiorów nie jestem w stanie w krótkim czasie ich opracować. Pamiętam, w ubiegłym roku podczas mojego tutaj pobytu przyjechała do archiwum pani z ZHP z Chicago, miałem okazję pokazać jej, że wszystkie przekazane dokumenty, są tutaj. Znajdują się w specjalnych pudłach i leżą na półkach w archiwum. Rozumiem, że niektóre osoby, które przekazały archiwa swoich organizacji są nerwowe, ponieważ trudno dostać się w tej chwili do archiwum. Pracujemy i pomagamy właśnie po to, by zmienić tę sytuację i w przyszłości udostępnić archiwa.
Kolekcje są zabezpieczone, należy je systematycznie porządkować, inwentaryzować, by mogły być udostępniane badaczom, historykom … Kolejnym krokiem będzie digitalizacja archiwaliów i udostępnianie ich w internecie. Wszystko to wymaga czasu. Wspólnie z dyrektorem Polskiej Misji Marcinem Chumięckim planujemy, by już w tym roku, to, co zostało opracowane było dostępne dla ludzi. Po moim wyjeździe będzie zorganizowana w Bibliotece pracownia naukowa, gdzie dzięki opracowanym przeze mnie pomocom naukowym osoba korzystająca będzie mogła wypożyczyć interesujące ją materiały.
Na zakończenie naszej rozmowy, kto finansuje Pana pobyt w archiwum Polskiej Misji?
– Mój pobyt w Orchard Lake finansowany jest ze środków Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego oraz Naczelnej Dyrekcji Archiwów Państwowych, zaś zakwaterowanie zapewnia Polska Misja.
– Dziękuję za rozmowę.