Zatem mamy Prezydenta Reelekta. Właściwie nie całkiem się mogę utożsamiać, czy podszywać pod pierwszą osobę liczby mnogiej, bo jeszcze za krótko jestem rezydentem, żeby stać się obywatelem i zyskać prawo wybierania, niemniej jednak… W jakimś sensie my wszyscy tu mieszkający – mamy.
Z zainteresowaniem, choć już nieco słabnącym, śledzę powyborcze komentarze w internecie i telewizji. Oczywiście te amerykańskie są zwykle rozbudowane, ale też i fachowe, jakkolwiek zdarza się, że również stronnicze. Wśród polskich dominują – za przeproszeniem – buble, w rodzaju “Druzgocąca przewaga urzędującego…”, czy podobne. Pomiędzy nimi z zadziwieniem odkrywam perełkę Mariusza Maxa Kolonko, polskiego asa wywiadu – znów przepraszam; dziennikarstwa – który już tak się tu zakorzenił w czasach, gdy był korespondentem, że został. Piszę o zadziwieniu, bo choć znam i cenię sobie warsztat Pana Mariusza, to lubię odkrywać coraz to nowe aspekty Ameryki, nieprzeczuwane i nierozpoznane, w jego tekstach, od felietonów poczynając, po dogłębniejsze analizy. Zainteresowanych odsyłam do tekstu “Koniec białej Ameryki”, do znalezienia pewnie jeszcze gdzieś w archiwach Onet.pl. To zadziwienie bierze się również stąd, że wspomniana witryna niestety nieczęsto serwuje tego typu smakołyki.
Niemniej rzeczowa, błyskotliwa, a nawet dowcipna analiza sytuacji nasuwa skojarzenia z całym sposobem pojmowania patriotyzmu i zaangażowania na tym kontynencie. Przypomina mi się rodzina, która w dzień wyborów śledziła ich postępy poubierana w koszulki w kolorze swojego kandydata, wszyscy siedmioro, jak jeden mąż, mieli dzień świętowania, bez względu na późniejszy wynik… Zresztą wiele spotkań tego dnia, rozmów, komentarzy, uważam za ciekawe, a przede wszystkim przesympatyczne.
Trochę z żalem o tym piszę w dniu świętowania odzyskania niepodległości przez Polskę. Doniesienia o -nastu manifestacjach samej Warszawie, zwalczających się nawzajem zaciekle, atmosferze rozróby i nagonki, tysiącach policjantów, mających pełne ręce roboty. Szkoda. Kiedyś KIK z Warszawy wystosował list protestacyjny w jakiejś sprawie. Kiedy ją pokrótce w liście wyłuszczono, komentarz był jeszcze bardziej lakoniczny: “Żal, smutek i wstyd.” – i myślę, że w tym kontekście nic dodać, nic ująć…
ks. Sławek Murawka