Skip to main content
Archives

Na progu nowego roku

By December 30, 2009November 17th, 2022No Comments5 min read

Minął kolejny rok. Po co pytać czy dobry, czy zły… Jeśli nie wydarzyła się tragedia utraty życia czy trwałego kalectwa, to znaczy, że nie był to zły rok, bo reszta jest do odrobienia. Co mnie zafascynowało, co zainspirowało, co obruszyło, czego doświadczyłam? Nie mogę narzekać; jedynie w połowie roku babskie rozróbki pobłogosławione przez pryncypała, zgrzytnęły niby zardzewiały klucz w zamku. Ale co tam, przecież w każdy zawód, w którym człowiek jest w kontakcie z drugim człowiekiem, wpisany jest stres. Całość wydarzenia można skomentować śląskim porzekadłem – „Jak się chce piesia skatować, to keta zawsze pod ręką”. Piękne – co? Ale nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło. Poza szczerym współczuciem dla tych, co wydali wyrok o moim być albo nie być w szkole polonijnej, nie ma we mnie złości. Teraz dokładnie wypełniam życzenie „świętego spokoju”, mając nadzieję, że ta moja pokorna postawa w pełni satysfakcjonuje pryncypała i resztę. A ja, też mam spokój; cóż z tego, że to tylko „święty spokój”…

A co poza tym? Miniony rok dowiódł, że bez przerwy należy przypominać bliźnim, że prasa musi mieć możliwość mówienia wszystkiego, po to, aby niektórzy ludzie nie mieli możliwości robienia wszystkiego… Niestety, prasa lokalna chcąc wypełniać swoje powinności, ma niezwykle trudne zadanie, bowiem życie składa się z układów i układzików; mniej lub więcej poważnych, ale niezaprzeczalnie opiniotwórczych. Dlatego należy mocno podkreślić znaczenie terminu – media niezależne. Kilkanaście lat temu niezależność była kategorią polityczną, obecnie określenie to odnosi się do niezależności finansowej, czyli utrzymywania się wyłącznie ze sprzedaży nakładu i reklam – gazet, radia, telewizji nikt nie dotuje, nie stoi za nimi żaden kapitał; to one swój kapitał powoli akumulują. Powiedzmy sobie wprost – niezależność finansową, a co za tym idzie wszelką inną – może utrzymać jednostka medialna (gazeta, radio, telewizja…) zarabiająca na siebie. Odnosząc to do prasy, z którą współpracuję, czyli Tygodnika Polskiego i Profili (wyd. elektroniczne, bezpłatne) wiem, że celem prowadzonej działalności przez wydawcę, nie jest komercja. A zatem, zdobywanie funduszy (sprzedaż nakładu, reklamy, ogłoszenia, okazjonalnie życzenia, itp.), czyli koniecznego środka do tego, aby głos opinii publicznej mógł zaistnieć, nie jest rzeczą łatwą, ale w efekcie opłaca się taki trud. Właśnie dzięki temu trudowi i współpracy wolontariuszy, wymienione pisma nie muszą być adresowane jedynie do zwolenników tej samej opcji politycznej, ekonomicznej, czy wyznawców tej samej wiary, ale dopuszczają przedstawienie opinii innych, także w przypadku, jeśli redakcja ma odmienny pogląd na dany temat. Na tym polega niezależność. A zatem, obrzucanie epitetami tytułu i wydawcy jest zwykłym maniakalnym atakiem serwowanym przez ludzi niezdolnych do fachowej krytyki czy zwykłej rzeczowej dyskusji i świadczy o bardzo mizernym potencjale intelektualnym tychże.

W Polsce, niezależna prasa lokalna spełnia ogromną rolę. Jest źródłem informacji, ale przede wszystkim, poprzez sprawowanie funkcji kontrolnej pomaga ujawniać nieprawidłowości życia publicznego, pełni rolę kulturotwórczą, wyznacza standardy zachowań. Niezależna gazeta lokalna jest niezastąpiona w definiowaniu lokalnych problemów społecznych, w tworzeniu wspólnotowych symboli, w przywracaniu wiedzy o historii regionu, w budowaniu tradycji mieszkańców. Jest ważnym elementem więzi społecznych, bez których nie ma społeczeństwa. Jaką wobec tego funkcję powinna pełnić polonijna niezależna gazeta lokalna? Czytelnictwo prasy lokalnej uznaje się ogólnie, za jeden z czynników świadczących o zaangażowaniu obywatelskim. Tego, chyba nie można odnosić do naszego polonijnego klimatu, chociaż w dawniejszych czasach tak bywało. Rozmyślając nad sensem wydawania lokalnej gazety polonijnej, przychodzi mi refleksja, że należy zaglądać do działu „Listy Komentarze”. Jeśli zapełnia się ta rubryka znaczy to, że lokalna prasa jest potrzebna. Listy są wyrazem subiektywnych odczuć oraz sądów czytelników. Nie można ich uważać za stanowisko redakcji. Ludzie mogą pisać o wszystkim (stosując się do zasad zastrzeżonych przez redakcję), co ich boli, irytuje lub przeszkadza i oczekiwać, że znajdzie się to w lokalnej gazecie, bo prasa ma nie tylko prawo, ale i obowiązek reagować na ludzkie bolączki. Od wielu lat mam kontakt z polonijną prasą, ale nie rozumiem detroickich modeli medialnych, które są absolutnie wyjątkowe. Wygląda na to, że poza Tygodnikiem Polskim pozostałe media są organami jakichś polonijnych instytucji czy urzędów, a może mediami publicznymi? Kto potrafi to rzeczowo określić i wyjaśnić? Zastanawiam się też – jakie prawo stosuje się do dziennikarza działającego w mediach polonijnych, amerykańskie czy polskie? Nie sądzę, aby te przepisy zasadniczo różniły się. Spójrzmy na przykładowo podane kwestie, wyjęte z polskiego prawa prasowego:

Art. 5. 

1. Każdy obywatel, zgodnie z zasadą wolności słowa i prawem do krytyki, może udzielać informacji prasie.
2. Nikt nie może być narażony na uszczerbek lub zarzut z powodu udzielenia informacji prasie, jeżeli działał w granicach prawem dozwolonych.
 
Art. 6. 

1. Prasa jest zobowiązana do prawdziwego przedstawiania omawianych zjawisk..
2. Organy państwowe, przedsiębiorstwa państwowe i inne państwowe jednostki organizacyjne oraz organizacje spółdzielcze są obowiązane do udzielenia odpowiedzi na przekazaną im krytykę prasową bez zbędnej zwłoki, nie później jednak niż w ciągu miesiąca.

3. Przepis ust. 2 stosuje się odpowiednio do związków zawodowych, organizacji samorządowych i innych organizacji społecznych w zakresie prowadzonej przez nie działalności publicznej.
4. Nie wolno utrudniać prasie zbierania materiałów krytycznych ani w inny sposób tłumić krytyki.


Oczywiście, mogę się mylić, co do tutejszych zasad, dlatego zapraszam do dyskusji polonijnych dziennikarzy oraz osoby, które są zainteresowane tematem lokalnych mediów polonijnych.
Wszystkim życzę Dobrego Roku, zdrowego, pełnego miłych sytuacji i jak najmniejszej ilości rozczarowań.

Halina Massalska (halmassalska@gmail.com)

Leave a Reply