Za około rok na łonie Polonii w mniejszym lub większym stopniu rozgorzeje dyskusja na temat przywództwa w Kongresie Polonii Amerykańskiej, a co za tym idzie w pewnym sensie w samej Polonii. Przez ostatnie kilkanaście lat, podczas których mam okazję przyglądać się jej przywódcom, moja opinia na ten temat jest negatywna. Zastanawia mnie, czy naprawdę kilkadziesiąt tysięcy przedstawicieli Polonii nie potrafi znaleźć we własnym gronie osoby, z której bylibyśmy dumni, na której moglibyśmy polegać i być spokojni, że nie wykorzysta swej funkcji do czerpania własnych korzyści. Celowo piszę o kilkudziesięciu tysiącach członków naszej diaspory, gdyż jest to i tak być może wygórowana liczba aktywnej, prawdziwej Polonii, nie zaś tej wigilijno-wielkanocnej, która swą polskość podkreśla tylko w momencie właśnie wigilii oraz święcenia pokarmów w okresie wielkanocnym. Chociaż chwała im i za to. Jednakże używanie liczby około miliona przedstawicieli Polonii jako matematyczne określenie naszej grupy etnicznej w Michigan jest nadużyciem. Wracając jednak do meritum sprawy. Dlaczego nie możemy rozejrzeć się wokoło siebie by znaleźć kogoś, kto będzie nas reprezentował na najwyższym poziomie?
Czyżby takich ludzi nie było wśród nas? Przecież to nieprawda. Absolutnie mamy takich ludzi. Niektórzy z nich, przez tak zwane kręgi „okołokongresowe” byli oczerniani, a tym samym bardziej czy mniej skutecznie, rugowani z ewentualnego kandydowania na przywódcze stanowiska naszej grupy etnicznej. Jednakże, dzięki swoim talentom i możliwościom intelektualnym, wbrew swoim adwersarzom, robili rzeczy wielkie, dzięki czemu Polonia była na pierwszych stronach mediów, również amerykańskich. Pozwolę sobie wymienić dla przykładu takie osoby jak Stanisław Grot, dr Stanisław Jaszczak, dr Janusz Wróbel.
W moim przekonaniu jest najwyższy czas, aby pomyśleć o kandydatach, którzy reprezentowaliby Polonie w taki sposób, aby był to powód do dumy i satysfakcji. Znam osobę, która według mnie sprostałaby naszym oczekiwaniom. Jest to Boguslaw Kozakiewicz. Człowiek, któremu przyglądałem się na przestrzeni 8 czy 9 lat, jeszcze w czasach, gdy prowadził większość imprez społeczno-kulturalnych w parafii Matki Boskiej Częstochowskiej. Później miałem okazję poznać Bogdana (większość znajomych tak go nazywa) podczas jego pracy w Radio BIM i wreszcie kiedy zostaliśmy partnerami w Radio Kontrast.
Te doświadczenia pozwalają mi mówić o Bogdanie jako o wspaniałym partnerze biznesowym, organizatorze czy pomysłodawcy wielu projektów (z których wiele pozostało na później i szkoda, aby czas je zaprzepaścił).
Bogdan Kozakiewicz jest człowiekiem o wysokim poziomie etyczno-moralnym, co dla większości Polaków, w tym katolików, jest niezwykle istotne. Osoba Bogdana znana jest w szerokich kręgach polonijnych, jest lubiany, ceniony, postrzegany jako człowiek pozbawiony fobii. W pracy zawodowej oraz społecznej jest niezmiernie skrupulatny i obowiązkowy, jego życie prywatne i prezentowane przekonania wskazują, że jest godny powierzenia mu roli przywódczej naszej grupy etnicznej. Oczywiście, należałoby przede wszystkim zapytać jego samego, czy wyrazi zgodę, aby swoje talenty, walory, czas i prywatność ofiarować dla dobra publicznego… Przyznaję, że nie zapytałem go o to, ale myślę, że zrozumie moje intencje i nie stracę przyjaciela. Pomysł z szukaniem kandydata na lidera Polonii już teraz, na kilka miesięcy przed wyborami do KPA, podyktowany jest podszeptami mojego sumienia, aby nie pluć sobie w brodę, gdy z początkiem roku 2011 zbiorą się „sami swoi” i znowu wybiorą swojego, bo innego nie było (przy czym szukanie „innego” jest bardzo dla tych „swoich” niewygodne, a może nawet niebezpieczne).
Pisząc ten list, apeluję do Bogdana Kozakiewicza o to, aby dla dobra nas wszystkich zechciał zgodzić się na kandydowanie na urząd prezesa KPA Oddziału Michigan, a wszystkich, którzy podzielają moje zdanie, o to aby zachęcali Bogdana do podjęcia takiej decyzji. Mam wielką wiarę i pewność graniczącą z przekonaniem, że będzie to ku wspólnemu dobru Polonii. Pisząc ten list ryzykuje dużo, ale mam nadzieję, że Bogdan spojrzy na to z punktu interesu społecznego i nie ucierpią nasze prywatne relacje.
Jarek Rumin
Od Redakcji:
Dziękujemy panu Jarkowi za przypomnienie, iż zorganizowana Polonia za kilka miesięcy przystąpi do wyborów lidera michigańskiego Wydziału Kongresu Polonii Amerykańskiej. Podzielamy zdanie, iż bardzo ważne jest to, kto ujmie stery KPA, dlatego też, zapraszamy do syskusji na naszych łamach.
jak to milo ze jest ktos kto porusza nasze sprawy “POLONI” dziekuje. Rozumiem rowniez iz przedstawiane informacje sa ujete neutralnie i osobiscie lubie gdy nasze sparwy sa poruszane i byc moze poddawane krytyce, uwazam ze krytyka buduje anie rozwala (chyba sie sie ktos obawia tego) . Jednakze nie wiem czy sa jakies zarzuty do obecnych wladz Konkresu Poloni? Mysle ze obecne wladze wskrzesily jakby Polonie i sa bardziej widoczni niz kiedykolwiek.
Wszyscy pragniemy miec naszych reprezentantow, z których bylibyśmy dumni, na którch moglibyśmy polegać i być spokojni, wierzac, że nie wykorzystaja swej funkcji do czerpania własnych korzyści.
pozdrawiam i zycze sukcesow i duzo spostrzegawczosci.
cg
http://www.gazetagazeta.com/artman/publish/article_25310.shtml
http://www.forumdetroit.com/viewtopic.php?id=81
Krzysztof,
a na czym polega to “wskrzeszenie”, o ktorym piszesz? Gdzie wladze naszego oddzialu KPA sa widoczne.
Czesto zastanawiam sie, czy KPA nie jest juz przezytkiem, w formie w jakiej istnieje.
Podales ciekawy link do artykulu pana Wyrzykowskiego, czy przeczytales uwaznie?