Z nowym dyrektorem Archiwum w Orchard Lake Schools ks. dr. Stanisławem Flisem rozmawia Alicja Karlic.
Alicja Karlic: Szanowny Księże gratuluję nowej pozycji. Do Polskiej Misji włączone jest Polsko – Amerykańskie Centrum Liturgiczne, któremu Ksiądz przewodzi.
Dotychczas zajmował się Ksiądz przygotowaniem i opracowaniem mszalika „Pan z Wami”.
Ks. dr Stanisław Flis: Mszalik ten cieszy się ogromnym powodzeniem wśród parafii polonijnych, jak i polsko-amerykańskich. Ukończyłem już przygotowanie nowej edycji na 2010 rok, wzbogaconej o pieśni polskie i amerykańskie wraz z nutami i tłumaczeniem – co jest zupełną nowością. Jako jedyni mamy w swojej ofercie optymalne wydanie, które spełnia swoje zadanie w dwóch wersjach językowych. Chciałbym tu przypomnieć stronę internetową Polsko-Amerykańskiego Centrum Liturgicznego, która jest doskonałym dopełnieniem mszalika. (www.liturgicalcenter.org).
AK: Od 12 listopada jest Ksiądz nowym dyrektorem Archiwum.
Ks. S.Flis: Tak. Całe Archiwum mnie podlega, tzn. archiwa szkoły i Polonii. Praca została tak podzielona, że wszystko co ma formę książki i czasopisma podlega pani Karen Majewski. Natomiast wszystko, co ma wartość archiwalną pozostaje w moich rękach. Mam podpisany kontrakt, wszystko jest prawnie uregulowane. Jest wyraźny podział pracy. Według mojego zrozumienia Karen Majewski podlega pod bibliotekę, jest bibliotekarką, zajmuje się działem rzadkich książek, które należą do biblioteki. Prasa również należy do biblioteki. Nastąpiło wyraźne rozdzielenie archiwum od książek i prasy. Przedtem na wszystkich półkach były rzeczy: archiwalne, prasa, książki i wszystko to było wymieszane. Stąd też zajmowało to dużo pokoi. W audycji radiowej „Polskie Rozmaitości”, ks. Roman Nir wspominał o pięćdzięsięciu pokojach. Po oddzieleniu archiwum od prasy i książek, archiwalne materiały mieszczą się w sześciu pokojach. Zajmuję się tym wszystkim sam, korzystając z pomocy komputera.
AK: A co z mszalikiem? Czy dalej Ksiądz będzie się tym zajmował?
Ks.St. Flis: Wszystko normalnie. Mszalik został rozesłany, czeki wracają, następny tom, który ukaże się na Wielkanoc, jest już przygotowany. Nie ma obaw.
AK: Ma Ksiądz doktorat – czym zajmował się Ksiądz w pracy naukowej? Podczas ostatnich wakacji ukończył Ksiądz kurs archiwistyki na KUL w Lublinie, tak?
Ks. St. Flis: Mam doktorat ze teologii pastoralnej, a dokładnie z socjologii religii. W pracy naukowej zajmowałem się badaniami: wpływu wielkiego miasta na religijność podmiejską na przykładzie Lublina i parafii podlubelskich. Interesowało mnie jak zmienia się religijność, jak miasto wpływa na zmianę religijności.
AK: I jakie wnioski?
Ks. St. Flis: Na wykresie można by pokazać: typową wiejską religijność – im dalej od miasta; religijnośc podmiejską – ludzie, którzy mieszkają w pobliżu miasta posiadają pewne cechy religijności wiejskiej i miejskiej, biorą pewne wzory ze wsi i pewne z miasta – z miasta biorą te wzory, które są widoczne na ulicy i niestety nie widzą autentycznych wartości ludzi z miasta. Dojeżdżają do pracy, robią zakupy w mieście, często biorą z miasta to, co nie zawsze dobre i autentyczne. Natomiast ludzie, którzy mieszkają w mieście są zorganizowani, potrafią odróżnić to, co jest dobre.
Wracając do pytania o ostatni pobyt w Lublinie – podczas urlopu byłem na kursie archiwistów, organizowanym przez Archiwum Państwowe w Lublinie. Był to kurs drugiego stopnia. Kursy te dzielą się na dwa stopnie. Byłem na tym wyższym. Jest to kurs szkoleniowy dla archiwistów z różnych instytucji w terenie. Na takim kursie uczą, jak przygotowywać materiały i klasyfikować je, by nastepnie przekazać je do archiwum państwowego. Wskazywano na podstawowe zasady archiwistyki, metody konserwacji i opracowywania kolekcji.
AK: Czy w archiwum Orchard Lake zostały już oddzielone materiały archiwalne od książek i prasy? Czy jesteście w trakcie tego procesu?
Ks. St. Flis: Materiały archiwalne zostały wydzielone, spakowane i przewiezione z miejsca gdzie były składowane do tej pory, to znaczy z baraku. Teraz są już na właściwym miejscu. Są już przygotowane szafy i półki. Przed nami okres porządkowania i opracowywania.
AK: Czyli katalogowania?
Ks. St. Flis: W archiwum mówi się o inwentarzach, czyli spisach pewnych kolekcji. Nie ma takiego typowego katologowania jak w bibliotece. Są to inwentarze, które mają formę katalogu. W katalogach wszystkie jednostki są ponumerowane, mają sygnaturę archiwalną, są opisane i wiemy czego dotyczą. Inwentarze zespołów archiwalnych mają różne formy: kartkowe bądź książkowe. Dzisiaj jest nie do pomyślenia, aby prowadzić archiwum bez komputeryzacji. Są sytemy, programy, takie jak: „Sezam” – program stosowany w Polsce, jak i bardziej nowoczesny, o bardzo miłej nazwie „Zofia” – zintegrowany system informacji archiwalnych.
AK: Czy posiadacie już taki system?
Ks. St. Flis: Jestem dyrektorem dopiero od środy, od 12 listopada. Programy te nie są trudne. Trzeba mieć podstawową wiedzę o tym czego dotyczą materiały. Pózniej należy to opisywać. Przede wszystkim należy układać albo chronologicznie albo tematycznie, czyli pewnymi jednostkami. Później wprowadzić dane do komputera.
AK: I to wszystko Ksiądz sam będzie robił? Czy będzie ktoś do pomocy?
Ks. St. Flis: Rozmawiałem w tej sprawie z ks. kanclerzem. Uważam, że na tym wstępnym etapie, tzn. na tym, który jest teraz czyli porządkowania, mogę godzić obowiązki związane z centrum liturgicznym i archiwisty. Pracuję do późnych godzin nocnych. Natomiast przyjdzie taki czas, że archiwum bedzie musiało być udostępnione dla badaczy i zainteresowanym osobom. Będą tacy, którzy będą chcieli skorzystać z materiałów i np. będą kierować pytania przez internet. Na przykład zgłosiła się już pani, która zamierza pisać doktorat, zdaje się, że o Polonii, podała już wstępne hasło: Kongres Polonii Amerykańskiej w Michigan – wówczas będzie to wymagało dodatkowej pracy by przygotować jej odpowiednie materiały. Czyli krótko mówiąc, po udostępnieniu archiwum ludziom, konieczne będzie zatrudnienie dodatkowej osoby.
AK: Proszę księdza, dzwonił do mnie pan Osysko z Nowego Jorku, wspomniał, że przekazał kilka lat temu do archiwum materiały dotyczące szkolnictwa polonijnego. Czy materiały te znajdują się w archiwum?
Ks. St. Flis: Dokładnie jeszcze nie wiem, gdzie co jest. Spakowano około tysiąca kartonów. Muszę każde pudełko rozpakować i zobaczyć jakie materiały tam się znajdują. Później je opracować.
AK: Dlaczego ks. Nir zgromadził taką olbrzymią ilość materiałów?
Ks. St. Flis: Kiedyś ks. Nir napisał odezwę do parafii i chyba wysłał do nich list, by przysyłać materiały. Został zarzucony olbrzymią ilością materiałów. Zgromadził różne materiały, ponieważ w liście nie napisał, o jakie materiały mu chodziło. Ponadto nie prowadził selekcji nadsyłanych materiałów z parafii.
AK: W swojej dotychczasowej pracy badawczej korzystał Ksiądz z archiwów. Pisał Ksiądz o Polonii … .
Ks. St. Flis: Tak, prowadziłem prace historyczne, potrafię korzystać z archiwów. Interesuję się Polonią. W Ameryce jestem już 24 lata. Przeprowadziłem badania do habilitacji. Interesowałem się zagadnieniem wpływu emigracji na religijność Polonii. Badałem parafie kanadyjskie i amerykańskie. Habilitację jednak, trochę, odłożyłem na bok.
Ustaliłem z kanclerzem, że w najbliższym czasie zostanę wysłany na specjalny kurs archiwistyki, prawdopodobnie do Torunia.
Zapraszam teraz panią do zobaczenia, jak wyglądają teraz pokoje archiwalne. Czy widziała pani, jak przedtem wyglądały pokoje archiwalne?
AK: Tak, proszę Księdza. Miałam okazję zobaczyć te pokoje, kiedy w końcu pozwolono mi do nich zajrzeć. Mogłam je obejrzeć dopiero wówczas, gdy powstała Polska Misja. Pan Chumięcki oprowadził mnie wówczas po całym archiwum. Pamietam, świeżo po przyjeździe z Polski, chyba 17 lat temu, ale i później, kilkakrotnie próbowałam skorzystać z archiwów. Myślałam o dalszej pracy badawczej. Niestety, z przykrością muszę przyznać, że wcześniej nigdy nie zostałam wpuszczona do archiwum, ani też nie mogłam ze zbiorów korzystać. Dzisiaj odwiedzając poszczególne pokoje, muszę przyznać, że są to inne pokoje archiwalne. Panuje w nich porządek i wszystko jest na półkach. Tylko pogratulować. Wykonano olbrzymią porządkową pracę.
Serdecznie dziękuję Księdzu dr. Stanisławowi Flisowi za rozmowę i przechadzkę po pokojach archiwalnych